Wrak pociągu, który koło Kołbaskowa zderzył się z ciężarówką, wykoleił i przewrócił na bok, niemiecka firma DB Regio zabrała po dwóch miesiącach z miejsca wypadku.
Po groźnym zdarzeniu koło Koszalina dwaj dyżurni ruchu usłyszeli zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy. Jak to możliwe? I jak działa system, który teoretycznie ma zapobiec groźbie czołowego zderzenia pociągów?
Patrząc na skalę zniszczeń, to wręcz cud, że wśród pasażerów tego pociągu byli tylko ranni. Niemal dwa lata po katastrofie na trasie Podjuchy - Daleszewo w Polregio zapadła decyzja o zezłomowaniu składu. A jakie były przyczyny katastrofy? Okazuje się, że raport komisji budzi wątpliwości.
Maszynista próbuje hamować, ale na zatrzymanie pociągu jest już zbyt późno. "Lokomotywa zakreśla duży łuk w powietrzu i znika w Odrze. Za nią stacza się wagon osobowy i dziewięć wagonów towarowych". Do tej katastrofy doszło w kwietniu 1947 r. przy dworcu Szczecin Główny.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.