- Każda władza ma swoją wizję polityki historycznej i ją realizuje. Jednak z obecną problem jest taki, że ona piętnuje tych, którzy jej interpretacji i ocen nie podzielają. W tej jednorodnej wizji każde odstępstwo rodzi wrogość - ocenia prof. Eryk Krasucki, historyk z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Jako nonsensowny trzeba przyjąć argument walki z określeniem "polski obóz koncentracyjny" i zniesławieniem Rzeczypospolitej na Stolpersteinach, ponieważ żaden z ponad 70 tys. zainstalowanych na świecie kamieni nie zawiera takich treści.
"Każdy z tych kamieni przypomina: tu mieszkał człowiek. Miał imię, nazwisko, dom, z którego został wypędzony i zamordowany. Tworzą największy, zdecentralizowany pomnik w Europie, a może na świecie". Tak wyjaśniał ideę Kamieni Pamięci prof. Manfred Kreyssig w 2012 r.
Miasto nie zgodziło się na wmurowanie "Kamieni pamięci" upamiętniających szczecińskie ofiary Holocaustu, o co proszą ich rodziny. Powołuje się na IPN, według którego ktoś mógłby pomyśleć, że zbrodni dokonali Polacy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.