Komisja kultury szczecińskiej rady miasta zwróciła się do prezydenta Szczecina o "zaproponowanie form i miejsc upamiętnienia" szczecińskich Żydów zgładzonych przez niemieckich nazistów. Czy zamiast kamieni pamięci powstanie jeden pomnik?
Trzeba ocalać wiedzę o dawnych mieszkańcach. Bez niej jesteśmy ubożsi.
To będzie kolejna debata o Kamieniach Pamięci w Szczecinie. Tym razem trzech naukowców wytłumaczy, jaka jest ich rola w przestrzeni miejskiej, kulturalnej, społecznej.
Eryk Krasucki, Paweł Bartnik, Albin Majkowski i Lidia Wasilewska wezmą udział w debacie pod nazwą "Co nie każdy wiedzieć chce, ale każdy wiedzieć powinien".
Jako nonsensowny trzeba przyjąć argument walki z określeniem "polski obóz koncentracyjny" i zniesławieniem Rzeczypospolitej na Stolpersteinach, ponieważ żaden z ponad 70 tys. zainstalowanych na świecie kamieni nie zawiera takich treści.
"Opinia IPN w sprawie Stolpersteinów nie ma charakteru wiążącego, a przepisy prawa nie narzucają konkretnej treści takiej formy upamiętnienia danej osoby" - przyznaje miasto. Prezydent Szczecina Piotr Krzystek i jego służby wybrali jednak asekuracyjną drogę.
"Każdy z tych kamieni przypomina: tu mieszkał człowiek. Miał imię, nazwisko, dom, z którego został wypędzony i zamordowany. Tworzą największy, zdecentralizowany pomnik w Europie, a może na świecie". Tak wyjaśniał ideę Kamieni Pamięci prof. Manfred Kreyssig w 2012 r.
W cieniu obchodów 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau w Szczecinie trwa spór o Stolpersteiny
"W czeskim Brnie jest wiele stolpersteinów i nikomu zdrowemu na umyśle nie przychodzi do głowy, że te kamienie są oskarżeniem Czechów o zbrodnię Holokaustu" - pisze nasza czytelniczka.
Co komu przeszkadza taki kamień pamięci na drodze? Niemiecka nazwa "Stolperstein" jest bardziej adekwatna do sensu: potykając się o taki kamień człowiek przez chwilę pomyśli, dlaczego on tu jest i jakie ma przesłanie. I tylko o to chodzi.
Miasto nie zgodziło się na wmurowanie "Kamieni pamięci" upamiętniających szczecińskie ofiary Holocaustu, o co proszą ich rodziny. Powołuje się na IPN, według którego ktoś mógłby pomyśleć, że zbrodni dokonali Polacy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.