Okazuje się, że praca ratownika wodnego jest niebezpieczna nie tylko z powodu trudnych akcji ratunkowych. W weekend na odpoczywających po służbie WOPR-owców napadł mężczyzna z ostrym narzędziem.
Pieniądze na wakacjach nad morzem wydaje się lekką ręką. Tu kilka złotych, tam kilkanaście. Do tego ryba w smażalni, lody czy "wypasione" gofry z dodatkami. A wieczorem inne atrakcje. I nagle okazuje się, że z portfela ubyło jednego dnia kilkaset złotych.
Na nadmorskich straganach z pamiątkami tego lata posmutniały foki, długie koty, pokemony czy gromada maskotek z "Psiego patrolu". Wszyscy kupują białe, pluszowe gęsi z długimi łapami i pomarańczowym dziobem. - To prawdziwe wariactwo - mówią sprzedawcy zabawek z Sarbinowa.
Tuż obok cmentarza w Sarbinowie koło Mielna nad Bałtykiem rozstawiło się wesołe miasteczko. - Jakiś urzędnik nie miał wyobraźni. Nie można podejmować decyzji, nie licząc się z uczuciami ludzi - mówi proboszcz parafii w Sarbinowie. Jak się okazało, karuzele to samowola budowlana.
Na widok policji zaczął uciekać, lekceważąc sygnały do zatrzymania i łamiąc przepisy ruchu drogowego. Okazało się, że ma 16 lat i wiezie pijanego ojca.
Puste materace i dmuchane zabawki dryfujące po morzu stają się poważnym problemem dla służb ratunkowych. Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zaapelowało w związku z tym do wypoczywających na Wybrzeżu o rozsądek.
W maleńkim Sarbinowie w gminie Mielno takich namiotów jest już 15. Jeden z nich na działce, gdzie jeszcze pół roku temu stała 120-letnia, zabytkowa willa. - Nowelizacja prawa budowlanego spowodowała, że jeszcze ciężej walczy się ze szpetotą - mówi mecenas Marcin Sychowski.
Jedna osoba zginęła na miejscu, jedna została ciężko ranna - to kierowca i pasażer auta osobowego. Poszkodowani są też pasażerowie pracowniczego autobusu.
Nie udało się uratować życia 45-letniego mężczyzny, który w Sarbinowie, na oczach syna, spadł z dmuchanego koła do morza i przepadł pod wodą. Plażowicze zaangażowali się w akcję ratunkową.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.