"Przebywały w nich osoby, co do których zachodzi podejrzenie zarażenia się koronawirusem" - tak urząd miasta tłumaczy czasowe zamknięcie Szkoły Podstawowej nr 45 i filii przedszkola 58 na osiedlu Zawadzkiego w Szczecinie.
Wszystkie te osoby mogły mieć kontakt z osobami, które już zaatakował koronawirus, muszą być w domu, nie mogą wychodzić na zewnątrz. Zakupy powinny mieć dostarczane pod drzwi.
8 marca, wieczór. Normalnie w weekend, w dodatku w Dniu Kobiet, o tej porze sale kinowe pękają w szwach. Ale nie w Szczecinie trzy dni po wykryciu w szpitalu przy Arkońskiej dwóch przypadków zachorowań spowodowanych koronawirusem.
W piątek służby sanitarne miały dane trzech takich osób. Teraz wiadomo, że domową kwarantannę ma już więcej potencjalnych zakażonych. Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny nie podaje dokładnej liczby. Tłumaczy, że cały czas trwają ustalenia.
- Tylko wyznaczony personel medyczny ma prawo wchodzić do osoby zakażonej koronawirusem i tylko te osoby mają prawo badać chorych, a nawet podawać im posiłki - informuje Mateusz Iżakowski, p.o. rzecznik prasowy wojewódzkiego szpitala w Szczecinie.
- Pacjent z objawami zakażenia koronawirusem zgłosił się do naszego szpitala w piątek wieczorem. Lekarze wykluczyli u niego grypę, wysłaliśmy próbki do analizy - poinformował "Wyborczą" Mateusz Iżakowski, p.o. rzecznika prasowego szpitala przy ul. Arkońskiej.
Dwie osoby, u których w piątek potwierdzono chorobę COVID-19 spowodowaną koronawirusem i które przebywają w szpitalu w Szczecinie, to mieszkańcy Stargardu.
Zanim autobusy i tramwaje wyjadą rano na trasę, dokładnie pucowane są poręcze, przyciski, kasowniki - wszystkie te elementy, których częściej dłońmi dotykają pasażerowie. Od piątku nie będą musieli dotykać przycisku do otwierania drzwi.
"Mniej dotykania - mniej zarazków" - tak uzasadnia wyłączenie przycisków do otwierania drzwi w autobusach i tramwajach MPK w Poznaniu. Czy podobne rozwiązanie - w dobie koronawirusa - powinno być wprowadzone w szczecińskiej komunikacji zbiorowej?
13-letnie dziecko i trzy osoby dorosłe z podejrzeniem koronawirusa trafiły w ciągu ostatniej doby na oddział zakaźny szpitala przy ul. Arkońskiej.
Mniej towarów na półkach, problemy z zaopatrzeniem w elektronikę, większa liczba zwolnień lekarskich. Problemy w logistyce. Epidemia koronawirusa już ma poważne skutki dla gospodarki w naszym regionie.
W pół godziny szczecińscy strażacy postawili dwa duże namioty, które mogą pełnić rolę polowej izby przyjęć. To ćwiczenia na wypadek, gdyby np. w Goleniowie wylądował samolot pełen pasażerów podejrzanych o zakażenie koronawirusem.
We wtorek wieczorem do szpitala przy ul. Arkońskiej dotarły wyniki badań 10-letniej dziewczynki z Kołobrzegu, która niedawno wróciła z Indonezji i z powodu objawów chorobowych przebywała w Szczecinie na obserwacji. Wynik badan na obecność kornawirusa w jej organizmie jest ujemny.
Brakuje ryżu, kasz, makaronów. Przerzedzone są półki z mąką, dżemami, wodą niegazowaną. O jednorazowych rękawiczkach, mydle antybakteryjnym, płynie do dezynfekcji nie ma co marzyć.
Stan nastolatek, które są na oddziale zakaźnym szczecińskiego szpitala przy ul. Arkońskiej, "poprawia się i jest oceniany na dobry, zadowalający" - informuje we wtorkowym popołudniowym komunikacie Starostwo Powiatowe w Policach.
Dwie uczennice miały temperaturę ponad 38 stopni, obie wróciły dziesięć dni temu z miejsc, gdzie zaatakował koronawirus. Same zgłosiły wychowawcy, że źle się czują. Tak zaczęła się trwająca w dwóch polickich internatach kwarantanna. - Wszyscy boimy się tej sytuacji - mówi Andrzej Bednarek, starosta policki.
Szkoły mają zebrać informacje o dzieciach, które mogły być w rejonach, w których występuje koronawirus. Mają zostać także ograniczone wydarzenia kulturalne i sportowe. To część zaleceń po poniedziałkowym posiedzeniu Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Czy w szpitalu przy ul. Arkońskiej w Szczecinie są osoby zarażone koronawirusem? W sekretariacie dyrekcji szpitala usłyszeliśmy wczoraj w południe: - Nie ma wyników badań, które by to potwierdziły.
Dwa duże masowce z około 60 marynarzami z Chin weszły w ostatnich dniach do portu w Szczecinie. Stan zdrowia załogi oceniony został na podstawie standardowej deklaracji kapitanów jednostek. Portowcy mówią o poważnej luce w systemie mającym zatrzymać groźnego koronawirusa.
Służby sanitarne i szczeciński szpital, w którym przebywa mieszkaniec woj. zachodniopomorskiego z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, czekają na wyniki badań. Mają być w najbliższych dniach.
Chodzi o mieszkańca Zachodniopomorskiego, który 4 lutego z lotniska w podszczecińskim Goleniowie został natychmiast zabrany na szpitalny oddział zakaźny. - Mężczyzna poinformował, że w miejscowości w której mieszkał, było około 300 zachorowań wywołanych koronawirusem - mówi Jacek Szmid, państwowy graniczny inspektor sanitarny w Szczecinie.
Mężczyzna przewieziony został na oddział zakaźny szpitala przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. - W tej chwili przechodzi badania, nie mamy jeszcze wyników testu na obecność koronawirusa - informuje Natalia Andruczyk, rzecznik prasowy wojewódzkiego szpitala przy ul. Arkońskiej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.