Obchody 75. rocznicy szkolnictwa wyższego na Pomorzu Zachodnim z wątkami koronawirusa i spiskowych teorii, w których fejkowe informacje o szczepieniach przekonują część społeczeństwa bardziej niż naukowcy. - Z przykrością muszę stwierdzić, że Polacy zwątpili w naukę - mówił podczas uroczystości marszałek Olgierd Geblewicz.
Doprowadził do wodowania pierwszego pełnomorskiego statku w dziejach Polski. Rok później podpadł komunistom, bo we wpływowym działaczu Polskiej Partii Robotniczej rozpoznał byłego esesmana. PRL-owscy historycy przemilczali jego rolę w budowie przemysłu stoczniowego.
Ten rok jest wyjątkowy. Mija 75 lat istnienia polskiego Pomorza Zachodniego. Samorząd województwa planował obchody tej rocznicy w wielu miejscach, wieloma wydarzeniami. Nie wszystkie - z powodu koronawirusa - udało się przeprowadzić. Ale świętowanie trwa.
Robotnicy ze Szczecina i całego regionu, którzy w sierpniu 1980 r. rzucili wyzwanie władzom PRL, bili się nie tylko o wolne związki zawodowe. Chcieli też wolnej prasy, zaprzestania prześladowań opozycji i opublikowania Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka.
Niemcy uznali Szczecin za stolicę całego Euroregionu Pomerania. Dla Skandynawów Pomorze Zachodnie jest najważniejszym przyczółkiem gospodarczym w Polsce.
Co najmniej 10 różnobarwnych figur Gryfusia - popularnej szczecińskiej maskotki - pojawiło się w zeszłym tygodniu na pl. Armii Krajowej przy urzędzie miasta. To efekt świętowania 75-lecia polskiego Szczecina.
Plenerowa wystawa o narodzinach i początkach polskiego Szczecina, która od 15 lipca stanie na pl. Solidarności, trafi też do Warszawy.
Silna pozycja na pograniczu, gospodarka, a przede wszystkim turystyka. Na tych trzech filarach rozwijać się ma Zachodniopomorskie.
Kiedy Dąbie nazywało się Dąb, a Wolin - Wołyń. Masa ciekawych dokumentów, map i innych eksponatów z początków polskiego Szczecina do obejrzenia na prywatnej wystawie w podwórku przy ul. Wojciecha 1.
Prezydent polskiego miasta. Właściwie nie wiadomo, czy polskiego, bo przecież niemało świadczyło, że ta polskość to tylko domysł, może nawet złudzenie. Tak było z pewnością wiosną 1945 r. W kolejnych miesiącach też różnie bywało, bo dokoła i Sowieci, i Niemcy. Po nim jednak żadnej konfuzji nie widać.
Co roku liczba wykupionych noclegów rośnie o setki tysięcy. Pomorze Zachodnie jest niekwestionowanym turystycznym potentatem, celem podróży dla tych, którzy szukają niebanalnego sposobu na spędzenie wakacji.
Widok jest niezwykły. Ponad 500 kolorowych parasoli tworzy zadaszenie deptaka w Połczynie-Zdroju. Są w barwach Pomorza Zachodniego. Wszystko z okazji 75 lat tego regionu.
Silniejsi pomagają słabszym. Tak - z pomocą unijnych funduszy - działa dziś Pomorze Zachodnie, które kilka lat temu kolejny raz politycy próbowali podzielić.
"Żaba Wanda nie chce bociana Szczecisława" - protestowali koszalinianie tracący "swoje" województwo. Z kolei Szczecin bardzo chciał mieć w swoim regionie Gorzów. Tak ponad 20 lat temu "wykluwało się" województwo zachodniopomorskie.
Co znaczącego - oprócz odbudowy zrujnowanych portów, stoczni i fabryk - powstało na Pomorzu Zachodnim po 1945 roku? To nie tylko tak wielkie inwestycje jak gazoport, ale także te, które zmieniły wizerunek miast, komfort naszego życia i oznaczały cywilizacyjny skok.
Pierwsi stoczniowcy w polskim Szczecinie dopiero tutaj zobaczyli z bliska statek. Jedna trzecia majątków ziemskich w regionie zagarnięta była przez Armię Czerwoną. Rybołówstwo przestało istnieć, turystyka nikogo nie obchodziła. Tak 75 lat temu zaczynała się gospodarcza historia polskiego Pomorza Zachodniego.
Pieniądze na pierwsze wypłaty dla pracowników magistratu w Szczecinie pochodziły z napadu władz miasta na miejscowy oddział Narodowego Banku Polskiego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.