Zanim prokuratura umorzy śledztwo w sprawie podwójnego zabójstwa, do którego doszło w połowie czerwca na szczecińskim Warszewie, musi ustalić m.in., czy zabójca je zaplanował i skąd miał broń.
Szczecińska prokuratura potwierdza tylko, że po siłowym wtargnięciu do mieszkania przy ul. Kasjopei w Szczecinie antyterroryści znaleźli wewnątrz "ciała trzech dorosłych osób". "Wyborczej" udało się ustalić, że chodzi o kobietę, która tam mieszkała, i dwóch mężczyzn.
Ubrana na czarno postać stała na balkonie i strzelała z pistoletu. - Był huk wystrzałów, widziałem błysk z lufy - opowiada "Wyborczej" świadek zdarzenia w dzielnicy Warszewo w Szczecinie. Do budynku weszli antyterroryści. W mieszkaniu znaleźli trzy ciała.
Nieznany sprawca ostrzelał autobus linii 87 w Szczecinie. Śrut trafił w szybę. Mogło dojść do tragedii.
Mężczyzna z pistoletem czekał na swoją ofiarę przed jednym z bloków przy ul. Witosa w Świnoujściu. Strzelił trzy razy.
To były mąż odpowiada za zabójstwo łowczej z koła łowieckiego "Sokół" pod Choszcznem. Zanim go zatrzymano, na drodze doszło do gwałtownej strzelaniny z policją. Są ranni.
Krzysztof H. jako policjant nie wahał się używać broni. Teraz nie będzie mógł pracować w zawodzie związanym z jej posiadaniem. Wcześniej jednak na półtora roku spędzi w więzieniu.
Aż dziewięć spraw karnych ma na koncie 23-latek, którego ucieczka przed policją zakończyła się w poniedziałkowy wieczór rozbiciem kilku aut stojących przed dworcem kolejowym w Szczecinie i oddaniem strzałów przez funkcjonariuszy.
Od 20 lat w więzieniu siedzi człowiek skazany na dożywocie za podwójne zabójstwo, którego nie popełnił - twierdzi szczecińska prokuratorka Barbara Zapaśnik.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.