Świnoujście, Gdańsk, Gdynia. Te porty zablokują jeszcze w tym miesiącu armatorzy kutrów, którzy od stycznia nie mogą zabierać turystów na wędkarskie połowy dorsza. "Od 4 miesięcy nie mamy z czego żyć i jesteśmy bankrutami" - piszą w liście otwartym przedsiębiorcy, którzy mają dość "pustych obietnic" ministra Marka Gróbarczyka.
Pozbawieni pracy armatorzy wędkarskich kutrów spotkali się z wojewódzkimi radnymi. Mówią, że coraz trudniej jest ich powstrzymać przed blokadą portów. Przyznają, że współpracownicy premiera Morawieckiego byli zaskoczeni tym, że przedsiębiorców pozostawiono bez wsparcia.
Teoretycznie jest porozumienie z ministrem gospodarki morskiej, ale pozbawieni pracy armatorzy kutrów wędkarskich zwrócili się o wsparcie do zachodniopomorskich władz samorządowych.
Już nie tylko armatorzy kutrów wędkarskich, ale także ci łowiący dorsze w większych ilościach, a wraz z nimi przetwórcy. Sobotni protest rybaków to kolejny problem ministra Marka Gróbarczyka.
Po dwóch latach pustych obietnic składanych przez ministra gospodarki morskiej Marka Gróbarczyka armatorzy kutrów, które od 1 stycznia nie mogą wypływać z turystami na połowy bałtyckich dorszy, zapowiadają radykalne działania.
Zablokowane porty w Kołobrzegu, Darłowie, a także na wschodnim wybrzeżu. Armatorzy organizujący wędkarskie rejsy na dorsze domagają się pomocy państwa. Wchodzący od 1 stycznia całkowity zakaz połowów to dla nich koniec działalności.
Do portu w Kołobrzegu wszyscy uczestnicy dramatycznego rejsu jachtem "Mietus II" szczęśliwie dotarli w poniedziałek wieczorem. Czekały na nich rodziny.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.