Ciekawie zapowiadający się mecz Pogoni Szczecin w Częstochowie miał dość dziwny przebieg, a najwięcej emocji przyniosła końcówka spotkania.
Piłkarzom Pogoni Szczecin nie udało się odzyskać zaufania kibiców zrujnowanego po katastrofalnym występie w finale Pucharu Polski. W Częstochowie miał być szlagierowy mecz 32. kolejki rozgrywek ekstraklasy, ale emocji nie było, bo Pogoni znów brakowało jakości w obronie.
Piłkarze Pogoni Szczecin w pierwszej połowie absolutnie zdominowali mistrzów Polski, ale przy okazji razili nieskutecznością. W drugiej części spotkania role się odwróciły i to portowcy niespodziewanie musieli gonić wynik. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Odkąd Raków Częstochowa awansował do ekstraklasy w 2019 r., wygrał w Szczecinie wszystkie mecze z Pogonią. Zespół spod Jasnej Góry to w ostatnich latach największa zmora portowców.
Spotkanie Pogoni Szczecin z Rakowem miało być tzw. mitem założycielskim dla drużyny Jensa Gustafssona. Zapowiedzi były buńczuczne, ale skończyło się tak, jak wszystkie domowe mecze z drużyną z Częstochowy rozgrywane w Szczecinie w ostatnich latach.
Od powrotu do ekstraklasy Raków w Szczecinie zawsze wygrywał. Czy Pogoń w końcu zatrzyma częstochowian?
"Hej, Mroczek, gdzie masz ambicje?" - retorycznie pytali prezesa Jarosława Mroczka kibice po meczu Pogoni Szczecin z Rakowem Częstochowa. Portowcy odpadli z Pucharu Polski i stracili tym samym być może jedyną szansę na sukces w tym sezonie.
- Zagramy tak, jakby to miało być ostatnie spotkanie w naszym życiu - zapowiada trener Pogoni Jens Gustafsson przed środowym pojedynkiem z Rakowem Częstochowa, którego stawką będzie awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. To mecz, który może zadecydować o losach portowców w tym sezonie oraz przyszłości szwedzkiego szkoleniowca w Szczecinie.
Piłkarze Pogoni Szczecin w pierwszej połowie skutecznie utrudniali Rakowowi Częstochowa złapanie swojego rytmu gry. Niestety, po przerwie gospodarze zrobili kilka zmian, wrzucili wyższy bieg i po raz kolejny w ostatnich miesiącach okazali się za mocni dla portowców.
Portowcy na finiszu dwóch poprzednich sezonów przegrywali z Rakowem Częstochowa walkę o tytuł wicemistrzów kraju. W trwających rozgrywkach oba zespoły najwyraźniej znowu powalczą o miejsce na podium tabeli ekstraklasy. Czy Pogoń tym razem zatrzyma Raków?
Pogoń Szczecin po pierwszej połowie była w niebie, ale potem na boisku zabłysły gwiazdy Rakowa Częstochowa. Piłkarze Pogoni prowadzili po przepięknym golu Kamila Grosickiego, jednak ostatecznie to goście wywieźli trzy punkty ze Szczecina. Portowcy znacznie obniżyli swoje szanse na zdobycie mistrzostwa Polski.
W środowy wieczór Pogoń Szczecin - w absolutnym hicie ekstraklasy - podejmie na własnym stadionie Raków Częstochowa. Przegrany mocno skomplikuje sobie walkę o mistrzostwo Polski.
Piłkarze Pogoni Szczecin bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. To dobry wynik, biorąc pod uwagę ogromne problemy kadrowe szczecińskiej drużyny w ostatnich dniach.
- Nasz cel na ten sezon to złoto - odważnie deklaruje pomocnik Pogoni Szczecin Sebastian Kowalczyk, wyróżniający się piłkarz w ostatnich meczach. Portowcy w niedzielę zagrają na wyjeździe bardzo ważny mecz z Rakowem. Niestety osłabieni brakiem piłkarzy zakażonych koronawirusem.
Koronawirus w Pogoni Szczecin. Po dwóch dniach wolnego po meczu z Legią w Warszawie w organizmach trzech piłkarzy testy wykazały obecność wirusa SARS-CoV-2. Wszyscy przebywają na przymusowej izolacji.
Piłkarze Pogoni Szczecin przegrali u siebie z Rakowem Częstochowa 1:3 i w słabym stylu zakończyli tegoroczne rozgrywki ekstraklasy. Kibice w stolicy Pomorza Zachodniego nie będą miło wspominać pierwszego meczu oglądanego z dwóch nowych trybun przebudowywanego stadionu Krygiera.
- Trzecie miejsce to dobry wynik, ale żal straconych po drodze punktów i tego, że ten ostatni mecz już o niczym nie decyduje - mówi pomocnik Pogoni Szczecin Damian Dąbrowski przed niedzielnym spotkaniem z Rakowem Częstochowa.
To już pewne. Piłkarze Pogoni Szczecin rozgrywki ekstraklasy zakończą z brązowymi medalami na szyjach. To dopiero czwarte podium w ponadsiedemdziesięcioletniej historii klubu ze stolicy Pomorza Zachodniego.
Piłkarze Pogoni Szczecin w wymarzony sposób zainaugurowali rundę wiosenną w ekstraklasie. Pokonali na wyjeździe Raków Częstochowa 1:0 i przynajmniej do niedzieli awansowali na pierwsze miejsce w ligowej tabeli.
- Wszyscy mamy wspólny cel. Marzymy, żeby w końcu zająć miejsce na podium, ale nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie drogi - przestrzega prezes Pogoni Szczecin Jarosław Mroczek. Portowcy w piątek wieczorem zagrają na wyjeździe z Rakowem Częstochowa.
- Uważam, że jesteśmy gotowi. Potrzebujemy złapać jeszcze trochę oddechu i możemy grać z Rakowem Częstochowa - mówi pomocnik Pogoni Szczecin Kacper Kozłowski. Portowcy są w umiarkowanie dobrych nastrojach na kilka dni przed inauguracją rundy wiosennej w ekstraklasie.
- Myślę, że w czasie sparingu z Arką Gdynia trener będzie chciał sprawdzić wyjściową jedenastkę - mówi napastnik Pogoni Szczecin Adrian Benedyczak. Portowcy wchodzą w ostatnią fazę przygotowań do rundy wiosennej w ekstraklasie.
Piłkarze Pogoni nie przegrali po dwóch porażkach z rzędu. To jedyna dobra informacja po niedzielnym bezbramkowym remisie z Rakowem Częstochowa.
- Pogoni nie należy jeszcze spisywać na straty - przekonuje trener Kosta Runjaic. Portowcy w niedzielę o godz. 12.30 zagrają na wyjeździe z Rakowem Częstochowa.
Taka gra nie przystoi liderowi Ekstraklasy. Pogoń Szczecin przegrała na własnym stadionie z Rakowem Częstochowa 1:2 i po tej kolejce może stracić fotel lidera Ekstraklasy.
Punkty z Górnikiem Zabrze i Jagiellonią Białystok to w dużej mierze zasługa goli zdobytych przez Huberta Matynię, Sebastiana Kowalczyka i Adama Frączczaka - trzech pogoniarzy z wieloletnim już stażem. Czy w sobotnim meczu z Rakowem Częstochowa portowcy podtrzymają dobrą passę?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.