Zwykli mieszkańcy niemieckiego Szczecina wcale nie byli zachwyceni tętniącym życiem portem między mostami Kłodnym i Długim. Dla wielu z nich oznaczało to codzienną udrękę
To był najkrócej działający, chociaż może najładniejszy ze szczecińskich dworców kolejowych. Dworzec Wrocławski pasażerów przyjmował tylko dziewięć lat. Od początku miał pecha. Aż do końca, gdy został wysadzony w powietrze dla potrzeb... filmu
Przez kilkaset lat to była może najważniejsza ulica w Szczecinie. Od rynku z ratuszem i kościołem, obok kolejnych targowisk, prowadziła przez bramę w średniowiecznych murach obronnych do klasztoru tuż za fosą. Aż pewnej nocy - z wielkim hukiem walących się domów - ulica abdykowała.
Miała 23 lata, kiedy za romans z nadwornym włoskim grajkiem została zesłana do 16-tysięcznego miasteczka na prowincji, gdzie spędziła resztę życia. Zostawiła za sobą marzenia o wielkiej miłości, wygody i blichtr królewskiego dworu, cztery lata małżeństwa z następcą pruskiego tronu i dwuletnią córeczkę, której już nigdy później nie zobaczyła.
Przez wieki był to niemal niezabudowany teren. Krajobraz urozmaicał tylko wiatrak. Potem zamieszkała tu jedna z najznamienitszych postaci Szczecina. Nie pozostał po tym żaden ślad
Najpierw, w 1843 r., kolej dotarła do Szczecina i powstał dworzec w miejscu, gdzie jest do dziś. Dwa lata później zapadła decyzja, by obok zbudować całą dzielnicę: Nowe Miasto
Wytyczenie tej ulicy wiązało się z przestrzenną rewolucją w Szczecinie. Przy okazji wykonano wiele wymagających znacznych nakładów prac, które już jakieś 30 lat później okazały się zbędne.
Przy tej ulicy zamieszkali ludzie, których domy wcześniej spalili rządzący miastem Francuzi. Początki ul. 5 Lipca wiążą się z pruskim oblężeniem okupowanego przez wojska napoleońskie Szczecina w 1813 r.
Kiedyś były tu wiejskie domki w zabudowie ryglowej. Potem wyparły je kamienice. Ostatnie z nich budowano już w III RP. Po świąteczno urlopowej przerwie wracamy do naszych zagadek z cyklu "Co to za ulica?"
Ulica Robotnicza i cała Żelechowa rozwijały się dzięki bliskości Odry i pewnemu oddaleniu od twierdzy Szczecin. To, co przez wieki było dobrodziejstwem, na koniec przyczyniło się do katastrofy.
Kiedyś nazwa tej ulicy brzmiała dumnie, ale potem priorytety się zmieniły. W tym miejscu zmieniło się zresztą (prawie) wszystko.
Nietypowy, łukowaty kształt ul. Dziennikarskiej w Szczecinie-Dąbiu odzwierciedla dawny przebieg średniowiecznych murów obronnych.
Ta ulica ma jakieś 270 lat, ale ok. 70 lat temu bardzo się zmieniła. A na początku tego wieku - jeszcze bardziej.
Po zakładach przemysłowych, które kiedyś decydowały o charakterze tej ulicy, prawie nie ma już śladów. Ale tutejszy genius loci wciąż trwa.
Cześć tej ulicy wygląda niemal jak przed wojną, inna część zupełnie inaczej. W tej drugiej części nawet siatka ulic się zmieniła.
Jak na miejsce, które jeszcze na początku XX w. było daleko poza miastem, ten rejon Szczecina ma bogatą i ciekawą historię.
To dziwnie wypaczona ulica. Główna droga wiedzie dalej na wprost, ale nasza ulica odbija w bok, a potem nie bardzo wiadomo, gdzie właściwie się kończy
Czeladnik cechu kuśnierzy, który dałby się przyłapać w tym miejscu, ryzykował karę w postaci utraty dwutygodniowych zarobków. Bo ul. Podgórna w części, gdzie dziś stoi m.in. Książnica Pomorska, od XIV do XVII w. cieszyła się zdecydowanie złą sławą.
Dawno temu ta ulica prowadziła od jednej bramy miasta w pobliże drugiej, więc mieszkańcom łatwo było opuścić Szczecin. Ale z czasem było z tym coraz gorzej.
To była przed wojną główna droga z centrum Szczecina do stoczni Vulcan i innych nadodrzańskich terenów przemysłowych na północ od niej.
To był ważny miejski szlak. Prowadził do celu, od którego przed wojną ulica miała nazwę. Dziś nie ma już ani celu, ani tego szlaku.
Jeszcze na początku 1945 r. pieszo szło się stąd - przez Bulwar Elbląski i most, zaledwie jakieś 300 m - na kolejowy dworzec główny. Teraz ulica Spedytorska na wyspie Kępa Parnicka to zaniedbane peryferia Szczecina.
Z jednej strony jest zakaz kąpieli. Z tego miejsca ulica biegnie prosto jak strzała w poprzek całej "dzielnicy". Na drugim końcu od wody oddziela ją tylko szlaban.
To ul. Łubinowa, rozdzielająca os. Słoneczne od Majowego i wiodąca w stronę os. Bukowego, była tym razem bohaterką naszej niedzielnej fotograficzno-topograficznej zagadki "Jaka to ulica?".
Jedna z jezdni ma jakieś czterdzieści lat. Druga, brukowana i znacznie starsza, pamięta Niemca.
Miejsce, w którym niemieccy wysiedleńcy grzebali ciała swoich bliskich, zmarłych z chorób i wycieńczenia, Polacy nazwali Wzgórzem Kupały.
Sowiecka strefa okupacyjna w Niemczech zaczynała się tuż za torami tramwajowymi. A na tej ulicy mówiło się po niemiecku prawie do końca 1947 r.
Zaułek z urokliwymi domkami, które mają ten sam numer, to część ul. Wawrzyniaka w sąsiedztwie Klubu 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.
Ta ulica to nie ulica. Nie ma osobnej nazwy, chociaż na nią zasługuje. To zaułek przypisany do innej, większej drogi. Jego zabudowa tak różni się od okolicznej, jakby była z innego miasta.
Byle jaka ulica w nie byle jakim miejscu Szczecina to ul. Ignacego Łyskowskiego na Grabowie.
Kiedyś były tu rzeczy niezwykle, np. ogród zoologiczny. Teraz to już tylko ulica pełna żalu po tym, co bezpowrotnie minęło.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.