Krystyna ze Złocieńca
Napiszemy, że Jolanta Liskowacka, kierownik Działu Zbiorów Specjalnych Książnicy Pomorskiej, jest żoną pisarza Artura D. Liskowackiego. Ale opowiemy o innym pisarzu i miłości. Nie możemy zdradzić adresata listów przechowywanych w Książnicy, bo żyje rodzina. Bohater tej historii był pisarzem i dziennikarzem, mieszkał w Warszawie.
-Często bywał na spotkaniach autorskich na Pomorzu, również zachodnim- opowiada Liskowacka. -Należy przypuszczać, że na spotkaniu w Złocieńcu zrobił jakieś szczególne wrażenie na młodej słuchaczce Krystynie, już pracującej, ale uczącej się do matury.
Dotarła do jego adresu i napisała list. I te listy od Krystyny z archiwum pisarza trafiły do zbiorów Książnicy.
-Ona to osoba wrażliwa, czuła na piękne słowo, pejzaż za oknem -opowiada Jolanta Liskowacka. -Zakochała się w pisarzu. Uczucie kwitnie, bo ta druga strona jakoś na jej słowa, pełne zachwytu, odpowiada. To rozbudza falę uczuć. Nie spotykają się, ale np. umawiają, że o godz. 12, kiedy radio gra w całej Polsce hejnał z wieży Mariackiej, siadają, myślą o sobie. I ona pisze, że wtedy czuje jego bliskość.
Martwi się, że w Złocieńcu trudno o książki z podanej przez niego listy lektur, więc on jej te książki przysyła (Liskowacka chciała historię zatytułować ''Galatea ze Złocieńca''). Cieszy się, że dzięki niemu życie nabrało blasku. Ale pisze, że nigdy nie mogłaby zabrać go komuś- on jest żonaty -bo takiego bólu nie mogłaby zadać innej osobie. Wystarczy, że ona jest tą, która cierpi z daleka.
Trwa to 12 lat. Urywa się nagle. Szpakowaty adresat miał pomysł, by na bazie tych listów napisać powieść. Nie zdążył.
Wszystkie komentarze