"Nie czyniono nic, aby uratować dzieci oraz młodych kleryków i młodych księży, których on i podobni mu krzywdzili". Tak krycie sprawców przestępstw przez szczecińską kurię wypomina ofiara księdza pedofila.
"Doprowadził mnie do orgazmu, po czym, kiedy wstałem, kazał siebie uderzyć, bo mnie skrzywdził. Zawsze powtarzał, żebym nikomu nie mówił, bo wyrzuci mnie z ogniska..." Takich relacji jest wiele, ale ksiądz Andrzej Dymer pozostaje nietykalny, gdyż zarabia dla Kościoła pieniądze.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.