6 grudnia 1901 roku nadburmistrz Szczecina Herman Haken oficjalnie otworzył Hauptfriedhof (Cmentarz Główny) - dziś znany jako Cmentarz Centralny. Wciąż należy do jednych z największych w Europie, co doskonale widać na filmie z lotu ptaka.
To krzyż bez oficjalnej nazwy. Jest drewniany. Stoi na tyłach Krzyża Katyńskiego. 1 listopada było przy nim mnóstwo zniczy i kartka z informacją, że to Krzyż Pamięci Ofiar Kryzysu Humanitarnego na Granicy Polsko-Białoruskiej.
Już znam historię Mieczysława Stawskiego, który zmarł w Szczecinie w kwietniu 1946 r., gdy miał zaledwie pięć miesięcy. Spacery po Cmentarzu Centralnym to nie tylko kwesty, znicze, kwiaty, ale także szansa na poznanie ludzi i historii ich rodzin w Szczecinie.
Żółte kamizelki, białe czapki, czasem nawet lizak. Służby Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego pilnujące bezpieczeństwa i porządku przy cmentarzu Centralnym tak się zawsze wyróżniały. W tym roku ktoś przebrał je w czarne ubrania i czarne czapki. Nie widać ich w tłumie.
Tak pięknej pogody nie było od lat. W dzień poprzedzających Wszystkich Świętych było słonecznie i na dodatek ciepło. Wieczorem, już po zapadnięciu zmroku, szczecinianie także wyruszyli na spacer.
Prognoza pogody sprzyja niedzielnemu spacerowi na Cmentarz Centralny w Szczecinie, a jednak w autobusach i tramwajach są wręcz pustki.
Wchodzący drugą bramą na Cmentarz Centralny w Szczecinie widzą klepsydrę informującą o śmierci anonimowego uchodźcy na polsko-białoruskiej granicy.
Coraz trudniej jeździ się przez Gumieńce w Szczecinie. Samochody i autobusy stoją w korkach na wszystkich ulicach dojeżdżających do ronda Gierosa w rejonie Cmentarza Centralnego. Policja kieruje ruchem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.