Podróż zaczynamy na dworcu Szczecin Główny. O godzinie 6.15 odjeżdża pociąg do Zielonej Góry. Uwaga! Pociągu nie ma w rozkładzie w niedzielę. Odjeżdża jednak w soboty, jest także w rozkładzie w majowy weekend: 1, 2 i 3 maja, a także kolejne dni (oprócz wspomnianych niedziel).
Kupujemy bilet do miejscowości Namyślin. Normalny kosztuje 18,60 zł, do tego należy doliczyć 7 zł opłaty za rower. Na tej trasie kursują pojemne jednostki elektryczne, w których są przedziały mogące pomieścić nawet 10 rowerów (chociaż doświadczeni turyści rowerowi upchną i kilkanaście). Wycieczkę można więc planować w większym gronie.
Andrzej Kraśnicki jr
Podróż nie jest długa. O godzinie 7.50 jesteśmy już w Namyślinie. Jest też opcja późniejszego wyjazdu (8.50, przyjazd 10.18) ale nie gwarantuje ona tego, że uda nam się spokojnie przejechać całą planowaną trasę).
Po wyjściu z pociągu dochodzimy peronem do przejazdu kolejowego i jedziemy w prawo, w kierunku miejscowości Namyślin.
Andrzej Kraśnicki jr
Wieś leży w ujściowym odcinku rzeki Myśla, którą widać na lewo od szosy. We wsi, przy pierwszym skrzyżowaniu, rzekę przecina stary Młyn (na pierwszym zdjęciu). Ciekawostką jest oryginalna wiata przystanku PKS...
Andrzej Kraśnicki jr
oraz pomnik Maryi przed kościołem, wzniesiony na poniemieckim cokole poświęconym żołnierzom poległym w czasie I wojny światowej (napisy zostały zeszlifowane, ale są po nich widoczne ślady).
Andrzej Kraśnicki jr
Na pierwszym skrzyżowaniu skręcamy w prawo i od razu trafiamy na drugie skrzyżowanie. Jedziemy na nim prosto, kierując się tak jak pokazuje stara tablica informująca, że wjeżdżamy na szlak "Zielona Odra" prowadzący aż do Szczecina. Szlak jest obecnie marnie oznakowany, prowadzi miejscami po ruchliwych drogach, my jednak skorzystamy z jego pierwszej, ciekawej części.
Andrzej Kraśnicki jr
Pierwszy odcinek prowadzi asfaltową szosą, na której ruch samochodów jest więcej niż znikomy.
Andrzej Kraśnicki jr
Jeśli ktoś nie zdążył zjeść śniadania, to właśnie przy skrzyżowaniu dróg prowadzących do Kłosowa i Boleszkowic (i będącego już za plecami Namyślina) jest do tego dobre miejsce. Są tu ławy i wiaty, a także palenisko (wraz z piaskiem do zagaszenia ognia). Okoliczny las jest pełen jagodowych krzewów.
Andrzej Kraśnicki jr
My jedziemy cały czas prosto, czyli w kierunku Kłosowa.
Za skrzyżowaniem Kłosów-Boleszkowice asfalt staje się coraz bardziej spękany, aż w końcu przechodzi w utwardzoną drogę leśną. Ma dobrą nawierzchnię, rowery radzą sobie na niej bez trudu. I tak docieramy do skrzyżowania dróg Namyślin-Kłosów-Wielopole. To ciekawe miejsce. Proszę zwrócić uwagę na drogowskazy. To stare tablice jakich już nie spotkamy na drogach. Te pochodzą z lat 50. lub 60. XX wieku. Za nimi zaś inny kawałek historii: usychający niestety dąb, będący pomnikiem przyrody.
Andrzej Kraśnicki jr
Na skrzyżowaniu jedziemy prosto, w kierunku Kłosowa. Dotrzemy tam na 13 kilometrze naszej wędrówki (tuż przed wsią będzie jeszcze jedno skrzyżowanie, należy na nim skręcić w prawo, tak jak pokazuje drogowskaz).
Do wsi wjeżdżamy ubitym poboczem, obok którego prowadzi stara, brukowana droga. Czas zatrzymał się tu dziesiątki lat temu. Nad miejscowością góruje położony na wzgórzu kościół z pierwszej połowy XIV wieku z drewnianą wieżą z drugiej połowy XIX wieku.
Andrzej Kraśnicki jr
Na rozstaju dróg, przy krzyżu, skręcamy w lewo i po lekkim podjeździe opuszczamy wieś. Polną drogą, wzdłuż pastwisk i pól kierujemy się do Czelina.
Andrzej Kraśnicki jr
Po wjechaniu do wsi, trzymając się głównej drogi, objeżdżamy centrum miejscowości mając je po prawej stronie. Kiedyś urzędowali tu pogranicznicy. Pozostały po nich biało-czerwone słupy przy furtce i bramie oraz niski budynek, pod którym jest schron (wciąż kieruje do niego stosowny napis).
Andrzej Kraśnicki jr
Czelin
Naszym celem jest położony 100 metrów dalej skwer na skraju stromej skarpy schodzącej wprost do Odry. Najpierw widzimy ławy i tablice informacyjne, a po chwili wyłania się stojący na niższym tarasie kamienny słup, nieco przypominający komin. To odsłonięty 5 października 1968 r., pomnik zaprojektowany przez szczecińską rzeźbiarkę, Annę Paszkiewicz.
Andrzej Kraśnicki jr
Upamiętnia od historyczne wydarzenie z 27 lutego 1945 roku, kiedy to żołnierze 6 Samodzielnego Batalionu Pontonowo-Mostowego Wojska Polskiego ustawili nad Odrą pierwszy nad tą rzeką, polski słup graniczny. Dokonali tego podporucznik Władysław Cieślak, podporucznik Stefan Kobek, sierżant Kamiński, plutonowy Henryk Leopold Kalinowski, plutonowy Zenobiusz Janicki.
Pod słupem żołnierze zakopali butelkę z meldunkiem o tym co zrobili. Dokument jest obecnie w Muzeum Wojska Polskiego. Jego kopia umieszczona została na jednej z tablic informacyjnych, które stoją w rejonie pomnika. Żołnierze w pierwszej kolejności odnotowali nazwiska poległych w tym rejonie kolegów, a także tych, którzy zostali ciężko ranni.
Andrzej Kraśnicki jr
Na lewo od pomnika, wśród drzew, odnajdziemy jeszcze jedną pamiątkę. To odsłonięty w 1960 roku obelisk w kształcie granicznego słupa. Pierwotnie stał w miejscu, gdzie osiem lat później stanął bardziej okazały pomnik.
Andrzej Kraśnicki jr
Obelisk jest tuż przy drodze prowadzącej do Odry i kończącej się żółtą tablicą z napisem "Granica państwa". To bardzo malowniczy, fotogeniczny teren, warto tu spędzić dłuższą chwilę.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Skwer przy pomniku to nie tylko historia z czasów II wojny światowej. To także dokładnie przedstawiona historia pewnego odkrycia z 2003 roku. W grudniu - trzej uczniowie szkoły podstawowej w Czelinie, Bartłomiej i Dawid Grabowscy oraz Przemysław Mirkiewicz, dokonali przypadkowego odkrycia glinianych naczyń i kości na terenie żwirowni.
Andrzej Kraśnicki jr
W następnych latach ekipa Muzeum Narodowego w Szczecinie przeprowadziła w tym rejonie badania archeologiczne. Znaleziono 41 grobów popielnicowych, naczynia, okucia, zapinki, grzebienie, elementy uzbrojenia. Znaleziska pochodzą z I-III wieku n.e., gdy na terenach tych przebywali najprawdopodobniej germańscy Burgundowie. Cała ta historia, wraz z opisem pradziejów regionu jest na tablicach informacyjnych na skwerze. Wrażenie robią też dwie szklane gabloty. W jednej odtworzono model grobu popielnicowego, a w drugiej stos pogrzebowy wojownika (tuż przed kremacją).
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Naszym następnym celem są Gozdowice. Stojąc nad Odrą można w oddali zobaczyć jej zabudowę. Kusi, by dotrzeć tam nadodrzańską, polną drogą, która zaczyna się u stóp pomnika w Czelinie. To malownicza trasa ciągnąca się niemal tuż przy samej rzece.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Początkowo nie sprawia żadnych trudności, widać, że chętnie korzystają z niej wędkarze. Do Gozdowic tędy jednak nie dojedziemy. Po około kilometrze drogę zaczynają przegradzać rozlewiska i starorzecza, przez które przejedzie co najwyżej traktor.
Andrzej Kraśnicki jr
Należy zatem wrócić na szosę w Czelinie i w ten sposób opuścić wieś (nie cofamy się jednak w stronę Kłosowa, ale jedziemy dalej). Droga nie jest ruchliwa, poruszają się nią w zasadzie tylko mieszkańcy Czelina, można jechać spokojnie najpierw wzdłuż pól, a później przez las.
Andrzej Kraśnicki jr
Gozdowice witają nas skrzyżowaniem, przy którym stoi niewielki dom. To Muzeum Pamiątek Wojsk Inżynieryjnych 1. Armii Wojska Polskiego, które w 1945 roku forsowały w tym rejonie Odrę.
Andrzej Kraśnicki jr
Placówka niedawno została wyremontowana i wzbogacona o nowe eksponaty. Co najważniejsze, zawiadują nią bardzo kompetentni, młodzi ludzie, którzy nie ograniczają się jedynie do sprzedania biletu (5 zł normalny, 3 zł ulgowy). Panowie chętnie oprowadzają po placówce mając naprawdę sporo ciekawych historii do przekazania. Częścią ekspozycji jest także historyczny sprzęt saperski zlokalizowany pod wiatą obok muzeum. Bilet upoważnia też do zwiedzenia filii muzeum przy cmentarzu wojennym w Siekierkach (dokąd dojedziemy). Muzeum otwarte jest w weekendy od 10 do 17, a od wtorku do piątku od 9 do 16.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Tuż przy muzeum, na wzgórzu, stoi pomnik poświęcony saperom, którzy zginęli w czasie forsowania Odry. Jego najważniejszą częścią jest figura żołnierza, który idzie pochylony z karabinem o kołem ratunkowym.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Gozdowice mają jeszcze jedną atrakcję. To prom na Odrze, który łączy Polskę i Niemcy. Nazywa się "Bez Granic". W kwietniu kursuje co godzinę od 8 do 18 (oprócz poniedziałków, w maju do 19, a czerwcu i lipcu do 20). Bilet kosztuje 3 zł. Po niemieckiej stronie Odry przebiega najbardziej popularny szlak rowerowy w Niemczech, czyli "Odra-Nysa". Można nim dojechać nad morze, zahaczając o rejon przygraniczny na wysokości Szczecina.
Andrzej Kraśnicki jr
Od skrzyżowania przy muzeum kierujemy się szosą w stronę miejscowości Siekierki. Łagodny podjazd kończy się przy znaku wskazującym parking po lewej stronie drogi, za kamiennym murem z napisem upamiętniającym 1 Armię Wojska Polskiego.
Koniecznie trzeba tu zajechać. Szutrowa droga prowadzi wprost na skraj wzgórza, z którego rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków w regionie. Zobaczycie wspaniałą, szeroką Dolinę Dolnej Odry. Zlokalizowana w tym miejscu ziemianka nawiązuje do czasów wojennych, co daje też wyobrażenie o tym jakim wyzwaniem było dla żołnierzy sforsowanie szerokiej, wartko tu płynącej rzeki, a następnie ogromne połaci, płaskiego, podmokłego terenu. Ziemianka stanęła w miejscu, gdzie w czasie wojny znajdował się punkt obserwacyjny 2 Pułku Artylerii.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Wzgórze to także ciekawostka przyrodnicza. Stromo nachylone zbocze, na które padają promienie słońca, jest miejscem, gdzie panuje wysoka temperatura. To idealne warunki dla tzw. roślin kserotermicznych. Na murawie ostnicowej, bo tak nazwane jest to miejsce, są rzadkie gatunki traw, byliny i rośliny jednoroczne. Wszystkie te ciekawostki objaśnione są na tablicy informacyjnej postawionej na skraju wzgórza.
Ze wzgórza widokowego wracamy na szosę i jedziemy w stronę Starych Łysogórek. Po lewej stronie roztacza się widok na szerokie poldery Doliny Dolnej Odry. Już po kilku minutach wjeżdżamy do wsi Stare Łysogórki. To jedna z najciekawszych wsi na Pomorzu Zachodnim. Zachowało się tu kilkanaście, świetnie utrzymanych przez gospodarzy domów szachulcowych. Towarzyszą im zadbane obejścia. Zabudowa pochodzi z XIX wieku.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Na końcu miejscowości przejedziecie obok tartaku. To też kawał historii. Wiosną 1945 roku polscy saperzy zbudowali w nim 50 łodzi desantowych mogących pomieścić do 10 żołnierzy. Niewielkie łodzie były potrzebne, by przebić się przez płytkie wody rozlewisk, które powstają w tym rejonie każdej wiosny.
W Starych Łysogórkach możemy zaplanować przerwę na obiad (przed lub po zwiedzeniu pobliskiego cmentarza w Siekierkach, o którym w następnym punkcie), bo będziemy tu około południa. W centrum miejscowości, przy szosie, jest bowiem "Zajazd Odra" (obok jest też sklep). Restauracja oferuje typowo domowe obiady, są też ryby z pobliskiej Odry. Większe grupy turystów proszone są o wcześniejsze zamówienie dań (tel. 91 41 45 136).
Andrzej Kraśnicki jr
Tuż za Starymi Łysogórkami, na rozległym, płaskim terenie znajduje się najważniejsze miejsce na szlaku upamiętniającym polskich żołnierzy. To Siekierkowski Cmentarz Żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego (nazwa pochodzi od pobliskiej wsi Siekierki). Spoczywa tu 1987 żołnierzy (w tym 12 nieznanych) poległych w czasie forsowania Odry i późniejszych walk o Berlin.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Gro ofiar pochodzi z tej pierwszej operacji. To była jedna z najważniejszych bitew II wojny światowej. Polacy, pod ciągłym ogniem Niemców, z trudem pokonali lodowatą i szeroko rozlaną Odrę w rejonie Siekierek i Gozdowic.
Cmentarz wypełniają jednakowe, niskie krzyże z tabliczkami informującymi kto jest w danym miejscu pochowany. Mnóstwo jest mogił młodych żołnierzy, którzy zginęli mając 20 lat.
Andrzej Kraśnicki jr
Jedna z nich kryje szczątki podporucznika Ryszarda Kuleszy, przyjaciela Wojciecha Jaruzelskiego. Późniejszy generał walczył pod Siekierkami. Był zwierzchnikiem Kuleszy. Wysłał go na zwiad, podczas którego 22 letni żołnierz zginął. Jaruzelski mocno przeżył jego śmierć, winił się za nią. Napisał list do rodziny Kuleszy: "Jeszcze od oficerskiej szkoły w Riazaniu aż do ostatniej chwili łączyła nas szczera przyjaźń, dzięki czemu staraliśmy się zawsze być razem i znosić wspólne trudy, niewygody i niebezpieczeństwa życia frontowego. Ryszard był mym jedynym i najlepszym przyjacielem, którego strata zraniła mnie boleśnie i zadała ogromną pustkę, której nikt nie jest w stanie zapełnić".
Andrzej Kraśnicki jr
Wojciech Jaruzelski był w Siekierkach w 2005 roku, w 60. rocznicę forsowania Odry. Złożył kwiaty na mogile Kuleszy. Gdy wchodził na teren cmentarza przywitały go brawa weteranów.
Przy wjeździe na drogę do cmentarza z daleka rzuca się w oczy czołg-pomnik. Z daleka podobny jest do słynnego T-34, ale w rzeczywistości to ciężki czołg IS-2, który należał do polskiego 4 Samodzielnego Pułku Czołgów.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Pojazd od połowy 1944 roku pokonał szlak bojowy z Żytomierza, przez Chełm, Lublin, Warszawę, Mirosławiec, Kołobrzeg, Gozdowice aż do Łeby. Jednym z członków załogi był Antoni Domański, którego zdjęcia i pamiątki można zobaczyć w pobliskim budynku, który jest filią muzeum w Gozdowicach. Filia przeszła właśnie gruntowny remont, pojawiły się nowe eksponaty. Warto tu zajrzeć.
Z cmentarza cofamy się nieco ponad 2 kilometry do Starych Łysogórek, aż do skrzyżowania z drogowskazem "Moryń 11". Skręcamy w kierunku tej miejscowości. Jedziemy wąską, rzadko uczęszczaną przez samochody asfaltową drogą. Czerwona tablica przy szosie informuje nas, że wjeżdżamy do "Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego Dolina Słubi".
Andrzej Kraśnicki jr
Słubia to niewielka rzeka, która w tym mocno pofałdowanym terenie wije się w głębokim wąwozie. Spore nachylenie sprawia, że w niektórych miejscach nurt jest bardzo wartki. Spore rozlewiska, za zaraz potem przewężenia i zwalone w poprzek Słubi drzewa tworzą krajobraz dzikiej, nieokiełznanej, górskiej rzeki. W jednym z miejsc nurt był tak silny, że zerwał ziemię przy przepuście i rzeka omija teraz betonową konstrukcję.
Andrzej Kraśnicki jr
Kilkaset metrów dalej natrafimy z kolei na pozostałość po młynie. Z jednej strony mamy spore rozlewisko, a zaraz za nim woda spływa z kilku metrów z dwóch rur tworząc dwa wodospady. Tuż obok jest niewielka polana z wiatą.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki j
Słubia towarzyszy nam przez około 4 kilometry. Droga w tym czasie łagodnie, niemal niezauważalnie pnie się w górę. Za mostem nad Słubią jest krótkie, bardziej strome wzniesienie, a za nim znów robi się płasko. Na horyzoncie widać już wieżę kościoła w Moryniu. Do miejscowości dojeżdżamy mając na liczniku około 50 kilometrów. Trzymamy się drogowskazów kierujących nas do centrum.
Moryń to wyjątkowe miasto w regionie, jedno z nielicznych z zachowanymi murami miejskimi i większością historycznej zabudowy.
Andrzej Kraśnicki jr
Mury powstały z kamienia, którego w tym regionie nie brakuje. Ostatnie zlodowacenie naniosło ze Skandynawii mnóstwo tego materiału, który był powszechnie wykorzystywany w architekturze. I Moryń historię świetnie wykorzystał, by uatrakcyjnić pobyt w miasteczku.
Tuż przy wjeździe (przy szosie w kierunku Cedyni) do otoczonego kamiennym murem centrum utworzony został Kamienny Ogród. To kolekcja przeróżnych głazów narzutowych. Każdy jest dokładnie opisany, każdy ma jakąś cechę lub ciekawostkę, która zwraca uwagę.
Andrzej Kraśnicki jr
Z Kamiennego Ogrodu, ścieżką z jasnego tłucznia, wzdłuż trawnika i efektownych murów wspinamy się na wzniesienie. Zza kamieni broniących niegdyś miasta wystaje wieża kościoła.
Andrzej Kraśnicki jr
Kiedy już zdobędziemy wzgórze i pokonamy jeszcze 100 metrów płaskiego terenu zobaczymy alejkę stromo opadającą do jeziora Morzycko. Tuż przy niej, na skwerze zobaczycie model mamuta i mamuciątka w skali 1:1. Te sympatycznie wyglądające zwierzaki, które mają nawet swoje imiona (mama Geosia i synek Morynek) aż proszą się o wspólne zdjęcie. To jednak dopiero początek. Należy bowiem zjechać nad sam brzeg jeziora i skręcić w lewo. Tu mamy "Aleję Gwiazd Plejstocenu", czyli epoki lodowcowej. Wszystko w skali 1:1. Jest więc jeleń olbrzymi, koń Przewalskiego, niedźwiedź jaskiniowy, czy też tygrys szablozębny.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Całość jest częścią polsko-niemieckiego projektu "Krainy polodowcowej nad Odrą", czyli dwóch geoparków: w Moryniu i niemieckiej miejscowości Groß-Ziethen koło Joachimstahl.
Regionalne Biuro moryńskiego Geoparku będące jednocześnie Biurem Informacji Turystycznej znajduje się przy Pl. Wolności 2. Czynne jest od środy do niedzieli w godz. 10.00-14.00. Tel. kom: 697 029 064, e-mail: bit@moryn.pl
Po zwiedzeniu alei gwiazd wracamy do Geosi i Morynka. Tuż przy nich jest kamienna brama, która wprowadza nas do niezwykle zadbanego serca miasteczka. Z łatwością znajdziecie rynek będący dziś placem Wolności z niewielkim ratuszem i biurem Geoparku.
Andrzej Kraśnicki jr
Wyróżnia się tu fontanna z wielkim rakiem wspinającym się na kamień. Rzeźba odsłonięta została w 2008 roku. Rak to symbol miasteczka. Związana z nim legenda mówi o dzielnym młodzieńcu o imieniu Rak, który w czasie oblężenia miasta, przebił się przez odziały wroga i sprowadził pomoc. Sam jednak zginął wracając do grodu. Jak mówi legenda, w pogodne letnie noce wyłania się z fal jeziora olbrzymi rak, przybliża się do brzegu jeziora i patrzy w kierunku miasta, a o świcie znika w jeziorze. Legenda tłumaczy, że jest to zaczarowana dusza obrońcy grodu.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Przy rynku czeka na nas jeszcze jedna atrakcja, deser na finał podróży. W narożnej kamieniczce mieści się lodziarnia "Lucynka", która szczyci się tytułem "Najlepszej lodziarni na Pomorzu Zachodnim". Plebiscyt zorganizowała w 2016 roku Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Turystyki i Urząd Marszałkowski zapraszając do niego dziesięć najbardziej znanych lodziarni w regionie
Andrzej Kraśnicki jr
Z rynku ulicą Kościuszki, na styku której z placem Wolności mieści się lodziarnia, zjeżdżamy w dół i skręcamy w lewo. Po chwili widzimy przejazd przez mury. Jedziemy prosto aż do drogowskazu kierującego nas w lewo, w kierunku Witnicy. Chodzi o miejscowość oznakowaną na mapach jako Witnica Chojeńska. Jest tu stacja kolejowa, na której zatrzymują się pociągi regionalne. Stacja jest zaledwie sześć kilometrów od placu Wolności w Moryniu. Prowadzi tam spokojna, rzadko uczęszczana przez samochody szosa wijąca się przez malownicze pola.
Andrzej Kraśnicki jr
Andrzej Kraśnicki jr
Ostatni pociąg do Szczecina odjeżdża z Witnicy o godzinie 18.08. Podróż do Szczecina zajmuje godzinę. Bilet kosztuje 15,60 zł plus 7 zł za rower.
Andrzej Kraśnicki jr
Na pokonanie całej, około 60 kilometrowej trasy, mamy więc 12 godzin. To pozwala przejechać ją tempem rekreacyjnym (około 15 km na godzinę) z uwzględnieniem czasu potrzebnego na postoje związane ze zwiedzaniem, czy też jedzeniem. Trasa pozbawiona jest uciążliwych podjazdów, wiedzie przede wszystkim drogami, które są niemal pozbawione ruchu samochodowego. Najlepszy rower do jej pokonania, to rower trekkingowy lub górski. Zwykła szosówka na polnych, czy też leśnych odcinkach sprawdzi się kiepsko. Polecamy korzystanie z bagażników i sakw (a nie plecaków), a także kontrolowanie czasu i odległości przy pomocy licznika prędkości i odległości. To pozwala idealnie rozplanować wycieczkę według własnych możliwości i oczekiwań.
Na zakończenie zapraszamy na nieco ponad 5 minutową relację WIDEO (LINK) pokazującą różne odcinki opisywanej trasy.
A POD TYM LINKIEM znajdziecie trasę narysowaną w Google Maps.
Google
Długość trasy według Google to około 50 kilometrów, ale w rzeczywistości trzeba wziąć poprawkę na to, że rowerem poruszamy się jeszcze w obrębie zwiedzanych miejsc itp. Należy liczyć się więc z przejechaniem prawie 60 km.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze