W październiku 1946 r. brata i kolegę pani Elizy Suchogórskiej zastrzelili oficerowie radzieccy. Ona, brat Marian Wójcik (kolejarz z SOK-u) i ich kolega milicjant Zygmunt Kiełbasa wybrali się wtedy do kina Pionier na Znachora. Biletów nie dostali, poszli odwiedzić koleżankę. Wracali do domu wieczorem.
- Na Ku Słońcu usłyszeliśmy turkot samochodu. Pamiętam, że brat się obrócił i mówi: Nie bójcie się, to Ruskie - opowiada Eliza Suchogórska. - Padły strzały. Kolega upadł od razu. Brat zniknął mi z oczu.
Ona ranna ukryła się za żywopłotem. Do dziś nosi w biodrach kulę. Na moment błysnęła jej ręka strzelająca kilka razy z pistoletu. Rano okazało się, że to do brata. Dostał dziewięć kul. Śledczy, który spisywał protokół, przyszedł później do niej z prośbą, żeby zmieniła zeznanie na bandyci albo przynajmniej sprawcy ubrani w mundury żołnierzy Armii Radzieckiej. Śledczy miał kłopoty u przełożonych.
Stanisław Lagun spisał dziesiątki historii takich śmierci, poświadczonych przez rodziny, świadków. - Oto jest nasz szczeciński Katyń - mówi. - Tu tak samo strzelano nam w tył głowy, zabijano podstępnie, zdradziecko.
Adam Kazek trzy lata spędził w Dachau. Po wyzwoleniu przyjechał z brzemienną żoną (w dziewiątym miesiącu ciąży) do Szczecina. Na Golęcinie otworzył malutki sklepik spożywczy. Motocyklem zwoził towar. Rosjanie strzelili mu w plecy.
Na początku 1946 r. zamordowany został przez uzbrojoną bandę w mundurach radzieckich właściciel jednej z pierwszych polskich restauracji - Zachodniej przy ul. Obrońców Stalingradu. Lokal i znajdujące się piętro wyżej mieszkanie splądrowano i okradziono.
9 lutego 1946 r. w godzinach wieczornych trzej milicjanci, wśród nich Henryk Trzpil, udali się do baru Satyr przy Mickiewicza 24 na interwencję. Po dotarciu na miejsce zastali tam trzech pijanych oficerów radzieckich. Jeden z nich niespodziewanie wymierzył z pistoletu i strzelił prosto w czoło Trzpila. Choć śmierć była na służbie, na pogrzebie nie zezwolono na oddanie salwy honorowej.
Władze były w tej sprawie skrupulatne. Oficjalne pogrzeby przysługiwały tylko tym zmarłym, w których papierach nie napisano, że zginęli z rąk radzieckich żołnierzy.
Wszystkie komentarze