Zburzone Stare Miasto
Na tużpowojennym lotniczym zdjęciu przesłanym portalowi sedina.pl przez pana Janusza Kościuczyka widać, jak niewiele zostało po nalotach z zabudowy podzamcza. Na pierwszym planie są zrujnowane kwartały, na których teraz stoi Nowa Starówka. W głębi Zamek Książąt Pomorskich (widziany od połudnowego wschodu). Za Zamkiem widać m.in. ocalały kościół św. Piotra i Pawła przy obecnym pl. Solidarności.
O nalotach, które zniszczyły szczecińską starówkę tak pisał Andrzej Kraśnicki jr z 'Gazety Wyborczej':
'Co to jest nalot dywanowy, szczecinianie mogli przekonać się w Wielki Piątek, w nocy z 20 na 21 kwietnia 1943 roku. Nalot trwał od północy do 3 rano i brało w nim udział 350 alianckich bombowców. Zniszczony został m. in. rejon Pomorzan i kościół pw. Jana Chrzciciela przy ul. Bogurodzicy. Z meldunków policyjnych wiadomo, że w mieście wybuchła panika. Zginęło ok. 400 osób, niemal drugie tyle zaginęło, 300 zostało ciężko rannych. Aż 25 tys. mieszkańców zostało bez dachu nad głową.
Najtragiczniejsze okazały się jednak dwa naloty w sierpniu 1944 r. Pierwszy z nich, w nocy z 17 na 18 sierpnia, wykonało 461 brytyjskich lancasterów. Na miasto spadło ok. 3 tys. ton bomb. Pojawiły się wtedy po raz pierwszy bomby benzolowe, które powodowały, że paliła się nawet woda. Zginęło ponad tysiąc osób, a w mieście zabrakło trumien.
Tydzień później nad Szczecin nadleciały 403 bombowce, w tym samoloty z polskiego dywizjonu 300. Spadło 2,2 tys. bomb, 100 tys. małych pocisków zapalających i 12 tys. pojemników z płynem zapalającym. Płomienie trudne do ugaszenia spowodowały na ulicach centrum prawdziwą burzę ognia. To właśnie wtedy większość ładunków spadła na Starówkę. Kilkuset szczecinian, którzy ukryli się w dużym schronie pod Zamkiem, spłonęło żywcem. To samo spotkało tych, którzy schowali się w piwnicach domów na Starówce.
Po tym nalocie Stare Miasto zostało na kilka dni otoczone kordonem policji. Zwłoki kilku tysięcy zabitych wywożono na ciężarówkach.'
Wszystkie komentarze