- Staranowali bramę. Mnie i syna rzucili na ziemię, skuli i przez godzinę kazali leżeć w błocie - opowiada pan Leszek. Policja tłumaczy, że szukała kradzionych maszyn i broni. Niczego nie znalazła. Nakazu prokuratury nie miała.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.