Anna Augustynowicz pokaże w piątek premierę Ślubu Witolda Gombrowicza, w teatrze to jeden z najważniejszych obrazów Polaków. - Już się mówi, że to jedna z najbardziej znaczących premier jesieni w Polsce - donosi Kamila Paradowska, kierownik literacka Teatru Współczesnego.
- Ślub dla każdego jest o tym, o czym w nim rozmawia - mówi reżyserka Anna Augustynowicz. - Tekst napisany w czasie wojny, z perspektywy pobytu w obcym kraju [Gombrowicz przebywał wtedy w Argentynie - red.] mówi nam bardzo dużo o nas. Dotyczy pewnej materii mentalnej, naszego typowo polskiego imaginarium. Bada relacje w społeczeństwie na poziomie języka. Zaczyna się to od planu rodzinnego i pulsuje przez to, co nazywamy tworzeniem społeczności, ojczyzny.
- Dla mnie najważniejsze są wszystkie te obszary, które przenosi język - dodaje Augustynowicz. - Henryk mówi, to nie my mówimy słowa, lecz słowa nas mówią. Próbuje zbadać za pomocą sceny to, co nam się mówi, to, czego nie kontrolujemy, to, nad czym nie panujemy, to, co jest w nas porywem wytworzonym przez afekt.
Akcja sztuki Witolda Gombrowicza toczy się w podświadomości głównego bohatera, Henryka.
W rodzinne strony wracają z frontu kompani - Henryk i Władzio. Jednak podczas ich nieobecności wiele się zmieniło. Nie ma już domu, jest karczma, której właścicielami są jego rodzice, a narzeczona Mania z niewinnej dziewczyny stała się sługą do wszystkiego. Nagle wszystko się odmienia. Henryk popiera żądanie ojca, który chce, by traktować go jak króla. Władca przywraca narzeczonej utraconą cześć. I gdy wydawało się, że wszystko zmierza do szczęśliwego końca, pojawia się Pijak, który namawia Henryka do ogłoszenia ojca tyranem i strącenia z tronu.
- Pomimo że utwór wydaje się trudnym, jest bardzo przystępny dla publiczności - stwierdza reżyserka. - Gombrowicz z wrodzonym sobie poczuciem humoru charakteryzuje postaci. I można to nazwać także tragikomedią o nas samych. Jest dużo wątków, które wietrzą nasze głowy i pozwalają nam odetchnąć, na wiele ważnych polskich tematów.
Do zagrania roli Henryka zaprosiła Grzegorza Falkowskiego, który przez blisko dziesięć lat grał na szczecińskiej scenie, a teraz kontynuuje karierę w Warszawie. ? Dla mnie to była ogromna radość, że to się udało - cieszy się reżyserka. Grzegorz grał w Szczecinie rolę Konrada w Wyzwoleniu, a Henryk jest postacią wywodzącą się z tradycji romantycznej. Próba spojrzenia przez Gombrowicza na to, co w obliczu II wojny dzieje się z bohaterem romantycznym, dzieje się z filozofem, artystą teatru, jest bardzo ważna.
Pijaka gra Arkadiusz Buszko. - Henryk jest rozpisany na postać Henryka, który wraca z wojny, ale i na oddzielną tu postać Pijaka - tłumaczy Anna Augustynowicz. - Pijak jest dla mnie reprezentacją pewnego pompowania się formą, nadużywania języka, który można by określić językiem sentymentalizmu narodowego, ciągłego uderzania w wysoki ton. Gombrowicz pokazuje, jak bardzo pompowanie się formą może być zgubne. Walka Henryka z Pijakiem pokazuje, jak te słowa są zużywane i zużyte wobec tego, co chce wyartykułować. Obcujemy w rzeczywistości szczególnego nadużywania formy.
Przy premierze reżyserka pracowała ze swoimi stałymi współpracownikami - Markiem Braunem (scenografia), Wandą Kowalską (kostiumy), Jackiem Wierzchowskim (muzyka) oraz Krzysztofem Sendke (reżyseria światła).
Tonacja tradycyjnie monochromatyczna, scenografia oszczędna, by nie odciągała widzów. - Chociaż mogę być podejrzewana o manierę, to nie wynika z pompowania formy, na którą wsiadłam - uśmiecha się Anna Augustynowicz. - Dla mnie teatrem jest to, co staje się na scenie między ludźmi w czasie konkretnego przedstawienia.
Spektakl został przygotowany w koprodukcji z Teatrem im. Jana Kochanowskiego w Opolu. W Opolu premiera odbyła się 10 września. W spektaklu gra troje aktorów stamtąd oraz troje ze Szczecina.
Premiera w Teatrze Współczesnym w Szczecinie 21 października (w piątek) na dużej scenie o godz. 19. Bilety na premierę kosztują 50 zł. Kolejne przedstawienia w sobotę o godz. 19 i niedzielę o godz. 17. Bilety kosztują wtedy 35 i 23 zł.
Wszystkie komentarze