A potem do Przelewic
Spacerujemy al. Wojska Polskiego. -Tędy najpewniej Elizbeth von Arnim wyjeżdżała ze Szczecina do swojego ogrodu w Rzędzinach. -wzdycha nasz przewodnik. -W swojej autobiograficznej powieści ''Elizabeth i jej niemiecki ogród'' (wyd. w 1898 r. bestselleru swoich czasów) wspomina przecież, jak przyjeżdża do Szczecina na koncerty, a potem cieszy się, że w mieście nuda, a ona zaraz będzie w swoim ogrodzie. Do XIX w. na ogrody mogą sobie pozwolić najbogatsi ludzie. Były jak dzisiaj palma z basenem.
Poza Szczecinem Przemek Głowa poleca ogród w formie zwanej wirydarzem, na planie kwadratu, otoczony z czterech stron krużgankami, który od XIV w. znajduje się przy katedrze w Kamieniu Pomorskim. Oraz Ogród Dendrologiczny w Przelewicach. Na początku XIX w. książę August Pruski, bratanek Fryderyka Wielkiego, zakochał się w młodziutkiej tancerce Auguście Arend i podarował jej Przelewice (dzieci będą nosić nazwisko od majątku -von Prillwitz), powstał w nich ogród, który można zwiedzać i dziś.
Przyszłości kwiatów na fasadach kojarzy mi się z Markthal, którą w ubiegłym roku otworzono w Rotterdamie. Budynek w kształcie podkowy, który zaprojektowała nowatorska holenderska pracownia architektoniczna MvRdV. Zdobi go olbrzymi kwiatowo-warzywny mural ''Róg obfitości'' Arno Coenena, na ekranach HD.
Wszystkie komentarze