Rocky/Pysiek
Mój piesek oficjalnie na imię miał Rocky, ale tak jakoś wyszło iż zaczęliśmy na niego wołać Pysiek - pisze pani Katarzyna. Pierwszy raz go zobaczyłam kilka dni po urodzeniu, był koloru czekoladowego z białymi plamkami. Jak można zauważyć na zdjęciu jednak wolał kolor bardzo jasny piaskowy. Uwielbiał wyglądać przez okno, godzinami potrafił leżeć na parapecie i oglądać oraz komentować po swojemu świat widziany przez szybę. Jednak najbardziej uwielbiał wycieczki rowerowe i spanie. Nie można było ruszyć roweru, żeby nasz szalony rowerzysta Pysiek tego nie zauważył. W takich momentach wszystko przestawało się liczyć.
Do kierownicy roweru był przyczepiony koszyk wyłożony kocykiem lub poduszką i tam zasiadał niczym na tronie Pysiek. Ponieważ nie należał on do dużych piesków, mieścił się swobodnie w koszyku czy to na siedząco czy też na leżąco. Nieważna była pogoda, byle by móc jechać. Oczywiście w chłodniejsze dni przykrywany był kocykiem.
Choć mineło kilka lat, odkąd go nie ma, to na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Wszystkie komentarze