Suzanne Vega koncertowo poprowadzi przez życie i twórczość Carson McCullers - jednej z jej ulubionych autorek. W poniedziałek w szczecińskiej filharmonii w ramach Szczecin Music Fest.
Zaśpiewała tyle ballad, ale pamiętana jest z dwóch z początku kariery, sprzed 30 lat - "Luka" i "Tom's Diner". I na szczecińskim koncercie ma ich nie zabraknąć, usłyszymy je w nowych aranżacjach. Suzanne Vega stała się dzięki nim jedną z najpopularniejszych piosenkarek lat 80., choć przy kolorowej Cyndie Lauper czy Madonnie wyglądała jak studentka na kawie.
Songwriterka przyjeżdża do Polski promować swój najnowszy album pt. "Lover, Beloved: Songs From An Evening With Carson McCullers". Kilka lat temu spróbowała sił w teatrze. Wcieliła się w rolę nietuzinkowej pisarki amerykańskiej Carson McCullers, opowiadając i śpiewając o życiu, miłościach, twórczości.
McCullers znana jest w Polsce z przejmującej powieści o samotności "Serce to samotny myśliwy". W twórczości opisywała outsiderów zmagających się z niemożnością poradzenia sobie z własnym losem, odrzuceniem. Jej życie też nie było łatwe - zdrady, rozwód, powrót, alkohol aż po samobójstwo męża. Podupadała na zdrowiu i zmarła przedwcześnie w wieku 50 lat (w 1967 roku w Nowym Jorku).
Kiedy Vega zaczęła szukać paraleli z Carson McCullers zobaczyła m.in., że kiedy zadebiutowała w wieku 25 lat, znalazła się w pułapce oczekiwań, że nagrywa kolejne płyty, ale nie powtarza już sukcesu na podobną skalę.
Pisarka napisała swoją najważniejszą powieść mając 23 lata, a potem została wypchnięta z pamięci przez innych pisarzy południa jak Harper Lee, Truman Capote, Tennessee Williams (z tym ostatnim korespondowała).
Miała też problemy tożsamościowe, był czas, że nie lubiła być kobietą, stąd jej ballada "Small Blue Thing". - Chciałam być kimś innym, niekoniecznie mężczyzną, gdyby mogłem być rzeczą, rośliną... Bardzo podobało mi się, jak Carson McCullers żyła otwarta na swoją dualną naturę - tłumaczy Vega. - Trochę czasu zajęło mi powiedzenie "Jesteś tym, kim jesteś, wszystko w porządku" - mówi Vega.
W poniedziałek w Filharmonii o godz. 19. Bilety kosztują 130 i 110 zł.
Wszystkie komentarze