Stare kutry rybackie, okrętowe śruby, modele statków, maszyna parowa z promu po drobiazgi poupychane w gablotach. Tak by to mogło wyglądać, gdyby idea szczecińskiego muzeum morskiego została zrealizowana przed laty, według starych, utartych schematów.
Dawno temu nie udało się w Szczecinie zatrzymać słynnego „Sołdka”, który – z logo szczecińskiej Polskiej Żeglugi Morskiej i nazwą naszego miasta na rufie – jest dziś atrakcją na gdańskiej Motławie. Dopiero po niemal 80 latach polskiego Szczecina doczekamy się w mieście morskiej ekspozycji. Z obecnej perspektywy trudno nie dostrzec największej zalety tego „opóźnienia”: tego, że powstaje miejsce wyjątkowe.
Sygnał, że typowe, znane od lat wystawy to przeżytek, wyszedł ze Szczecina. To właśnie tu, w pomieszczeniach wyburzonego już Domu Marynarza, fizyk i kosmolog Jerzy Stelmach, profesor dr hab. Uniwersytetu Szczecińskiego, stworzył pierwszą w Polsce interaktywną wystawę „Eureka”.
To było coś, z czym nie mieliśmy wcześniej do czynienia. Trudna, dla niektórych nawet nudna fizyka, została przedstawiona jako pasjonujący ciąg doświadczeń i eksperymentów, które w pomysłowy sposób wkładały wiedzę do głów zwiedzających. Świetnie bawili się wszyscy: i dzieci, i dorośli. Dziś, kiedy tłumy odwiedzają warszawskie Centrum Nauki Kopernik, wydaje się to oczywistym pomysłem. Wówczas była to jednak rewolucja. Dyrektor Centrum Nauki Kopernik wprost powiedział zresztą, że profesor Stelmach był prekursorem i ojcem centrów nauki w Polsce.
To właśnie prof. Stelmach, który zaangażował się w Radę Muzeum Narodowego w Szczecinie, stał się inspiratorem tego, by muzeum morskie w Szczecinie było wyjątkowe. Tak narodziła się koncepcja utworzenia „Muzeum Fal”, łączącego ekspozycję historyczną z edukacją naukową, a której autorami byli dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie Lech Karwowski, prof. Jerzy Stelmach i dr Tomasz Budzan.
Prof. Stelmach zmarł w 2012 r. Pozostawił po sobie nie tylko opracowania, ale także zarażonych jego wizją naukowców, społeczników i polityków odpowiedzialnych za całe przedsięwzięcie, które dziś znamy jako Morskie Centrum Nauki.
Jego sercem będzie 211 eksponatów, które objaśnią m.in. zjawisko falowania, tajniki nawigacji czy też rodzaje napędów używanych na statkach. Większość będzie interaktywna – porywająca zarówno dzieci, jak i dorosłych. Wejdziemy też do niezwykłej, betonowej kuli, w której stworzone zostanie planetarium.
Oczywiście będą też typowe eksponaty, części jednostek pływających i ich wyposażenie, narzędzia i przyrządy związane z żeglugą, modele i makiety oraz pamiątki marynistyczne. Wszystko jednak osadzone w scenariuszu, który uczyni je znacznie bardziej atrakcyjnymi.
O tym, komu to zawdzięczamy, będzie przypominać pełna nazwa: Morskie Centrum Nauki im. prof. Jerzego Stelmacha.
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Podstawowym elementem kazdego morskiego muzeum ktore znam, a znam wiele na roznych kontynentach, jest zabytkowa jednostka plywajaca. Multimedialne ekspozycje sa dodatkiem, bardzo istotnym, ale jedynie dodatkiem . U nas w Szczecinie jak widac , decydenci tego nie sa w stanie pojac .
A jaką jednostkę ma National Maritime Museum?
Myślę że to będzie coś pomiędzy typowym muzeum a takim centrum nauki Kopernik w wersji morskiej.
to nie będzie muzeum.
A jaka jest odleglosc od NMM do zaglowca "Cutty Sark" bo do krazownila "Belfast" jest troche dalej :). W Londynie masz wybor , w Szczecinie sie nie zapowiada mimo ze "Bembridge" jest na wyciagniecie reki.
Czekamy na stateczek od Gryfii...
Kolejny, żenujący komentarz. Nie szkoda pieniędzy na prenumeratę GW, skoro nic się nie podoba, a prawicowo-nacjonalistycznej propagandy brak?