Jeśli chodzi o materię, to Szczecinowi najbardziej udał się powrót nad rzekę (odepchnęło go od niej powojenne komunistyczne przemeblowanie Starego Miasta).
Wyremontowane, a właściwie stworzone od podstaw bulwary po obu stronach Odry, nowa wyspa Grodzka i marina na Duńczycy, rewitalizowana Łasztownia, która – mam nadzieję – będzie kiedyś żyła przez cały rok – to serce miasta, o którym dyskutowano od lat. Nie w Śródmieściu i nie na pl. Orła Białego, jak kiedyś planowano, ale właśnie tam. Szczecinianie zagłosowali już za Łasztownią „nogami”.
Udanym połączeniem materii i ducha jest Centrum Dialogu Przełomy, które z jednej strony zdobyło międzynarodowe nagrody architektoniczne i wyjątkowo wpisało się w pejzaż miasta, a z drugiej pomogło w poszukiwaniu tożsamości powojennych szczecinian, o której dyskutujemy od przełomu w 1989 r.
Duch Szczecina, miasta niepokornego, jest właśnie tam. On unosi się także nad tłumami, jakie na „dachu” CDP, czyli na pl. Solidarności, manifestują w ostatnich latach w imię wolnościowych ideałów.
Bo sukcesem Szczecina jest także to, że pozostał sobą. To miasto, którego nie można rzucić na kolana. Wierne wolnościowym ideałom, ale tolerancyjne, a nie zaściankowe. Od dziesiątków lat bardziej europejskie od wielu innych polskich miast, otwarte na świat i na gości zza Odry i ze Skandynawii. Szczecin to miasto roztropne, wciąż nieco zawadiackie jak w czasach pionierskich, wciąż rozedrgane i wciąż z wielkim potencjałem, który czeka na swój złoty wiek, który – życzymy sobie tego – w końcu nadejdzie.
CZYTAJ TEŻ: Kocham, lubię, szanuję. Dziennikarze "Wyborczej" o swoich miastach
Już tylko przez tydzień można głosować w plebiscycie Supermiasta zorganizowanym z okazji 30-lecia powstania samorządów przez „Gazetę Wyborczą”. Utworzenie samorządów, które całkiem odmieniły nasze miasta, to jeden z największych sukcesów III RP.
Po 30 latach Szczecin też bardzo się zmienił. Ze zgłoszeń czytelników i ekspertów dziennikarze „Wyborczej” wybrali dziewięć największych dokonań miasta w tym okresie, z których szczecinianie – w internetowym głosowaniu – wybiorą to, z którego możemy być najbardziej dumni. Te największe dokonania Szczecina to:
TU MOŻESZ ZAGŁOSOWAĆ W PLEBISCYCIE SUPERMIASTA
Plebiscyt trwa do 30 kwietnia. Głosujcie i namawiajcie do głosowania innych. Bo Szczecin naprawdę ma się czym pochwalić. Wyniki ogłosimy 8 maja.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
@PedrozeSzczecina, w uzupełnieniu jeszcze kilka zdań: miasto bez mieszkańców, to makieta, atrapa. W Twojej ocenie, Szczecin, to "Miasto cudowne i szczerze znakomite do życia, jedno z lepszych w Polsce" a równocześnie totalny zaścianek. Bez obrazy, ale to swoista schizofrenia, jedno przeczy drugiemu, bo miastotwórczy są mieszkańcy każdego miasta, a nie piękna architektura budynków, świetlana urbanistyka i dobrze wkomponowane tereny zielone, co każdy widzi, ale nie czuje. Dla mnie dużo bardziej zaściankowi, są z dziada pradziada mieszkańcy wschodniej Polski, jak choćby Lublina czy Krakowa. Nic nie umniejszając tym miasto, bo są piękne i klimatyczne, to jednak lokalne tradycje są tam tak silnie zakorzenione, że wpływają na ich zaściankowość dużo bardziej. Zasklepieni w swojej historycznej wielkości tkwią w samouwielbieniu, oczekując wyłącznie pochwał. Jakże odmienny jest Szczecin, którego otwartość na świat, wynikająca z jego wymieszanej ludności i ich potomków, nic takiego nie generuje. Przemyśl to sobie, proszę.
:) "świetlana urbanistyka" - powinno być świetna urbanistyka, takie psikusy robi autokorekta
No ale przecież napisałem że Szczecin jest znakomitym miejscem do życia! Pełna zgoda. A to że ludzie są jacy są... Rozumiem, że nie wolno ludności krytykować, ok. Po co tak to od razu brać do siebie... Wschodnia zaściankowość wynika z ostrego katolicyzmu i poczucia wyższości na resztą, nasza z kompleksów względem wszystkich dookoła. A samo miasto jest ok, ma swoje problemy ale nie większe i nie mniejsze niż każde inne miejsce w Polsce.
Nie zgadzam się z Twoją interpretacją. Ale cóż, każdy ma prawo do własnej oceny. Ja nie widzę ludzi z kompleksami z mojego otoczenia, wprost przeciwnie, są otwarci, nowocześni i są lokalnymi patriotami. Jeśli mogę Ci cokolwiek zasugerować, to zmień proszę swoje otoczenie lub wybiórczo podmień, bo chyba jest trochę zbyt toksyczne. Pozdrawiam :)
Przecież nie byłoby powrotu nad Odrę bez odbudowy Podzamcza (niedługo 21 rocznica otwarcia pierwszej jego części).
Bo odbudowa podzamcza nie sięgnęła Odry, i stanęła w miejscu kilkanaście lat temu.
No cóż, tempo odbudowy Podzamcza jest zaiste szczecińskie (vide Neptun i Trasa Zamkowa), ale jednak wciąż coś się dzieje i nieprawdą jest, że odbudowa stanęła kilkanaście lat temu - to raz. Po drugie - nikomu nie przyszło by nawet do głowy robić cokolwiek na bulwarach czy Łasztowni, gdyby nie istnieniało Podzamcze.
Jaśnie Pan może uwolni (kilkoma radami) zakompleksiony zaścianek, jeśli Wielmoża znajdzie, niewątpliwie drogocenny, czas. Mentalnie zakompleksieni (albo odwrotnie) lekko wykrzywiając głowę ( z intelektualnego wysiłku oczywiście), z rozdziawioną gębą, posłuchamy wskazowek jakiegoś arystokraty- przodownika mentalnego postępu.
Ja bym się zgodził - wciąż pokutuje w ludziach w Szczecinie pewien kompleks, dzisiaj podsycany wydaje mi się już jedynie mainstreamową warszawkocentrycznością.
To, czego nasze miasto potrzebuje, to pokolenia, któremu od małego wbijać się będzie do głowy, że Szczecin jest najlepszym miastem do życia właśnie. Nawet jeśli to nie będzie do końca prawda, to oni o tym nie będą wiedzieli i takim to miasto ostatecznie uczynią :)
Bo to miasto jest naprawdę świetne do życia. I nie trzeba żadnej ściemy żeby się przekonać. I zawodowo daje możliwości jeśli ktoś naprawdę jest kreatywny. Tylko Szczecin nigdy nie miał po 1989 roku szczęścia do władz. Społeczność wiele osiągnęła o własnych siłach i często wbrew przeciwnościom idącym ze Szpinakowego. Tym bardziej trzeba to docenić i dać może już spokój z tym wyższościowym recenzowaniem kto z zaścianka a kto z jaśnie oświeconego interioru.
Lepsze kompleksy z powodu zaścianka, niż zaścianek bez kompleksów (charakterystyczny dla "starej Polski")
Szkoda mi czasu na uwalnianie kogokolwiek. Żeby łeb otworzyć trzeba niestety dupę ruszyć, coś zobaczyć, czegoś doświadczyć, może nawet książek trochę po drodze poczytać, ludzi nowych poznać. Z tym u naszych ludzi słabo. Chcesz to puść pług i rusz w drogę, efekty cie zaskoczą.
Z pańszczyźnianą wdzięcznością, pokornie, nie podnosząc wzroku, Wielmoży do nóg padamy. Jak ksiądż proboszcz przy spowiedzi zapyta, kto z mądrością, jak dotknięty przez pana Boga, przemawia, kto za życia santo subito, to z resztą okolicznych debili, na kolanach do Częstochowy, w intencji Wielomoży za te prawdy objawione, pójdziemy.
Amen