Jeszcze w czwartek rano na oddziałach zakaźnych dwóch szpitali w Szczecinie i Koszalinie przebywało dziewięć osób z podejrzeniem koronawirusa COVID-19. Z tego sześć osób (w tym 13-letni chłopiec) w szczecińskim szpitalu.
O koronawirusie bez sensacji i paniki. Zapisz się na codzienny bezpłatny newsletter zawierający najważniejsze informacje oraz porady dotyczące profilaktyki i higieny
– Sytuacja cały czas się zmienia. W ciągu ostatniej doby trafiły do nas trzy osoby dorosłe, które ostatnio przebywały w Niemczech lub we Włoszech i 13-letni chłopiec, który był we Włoszech – mówił w czwartek rano Mateusz Iżakowski, p.o. rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.
Po południu wyjaśniła się sprawa trzech osób.
- Wyniki badań próbek 13-letniego chłopca i dwóch dorosłych są ujemne. Na wynik cały czas czekają jeszcze trzy inne osoby - poinformował Mateusz Iżakowski.
Także trzy osoby czekają na wynik w koszalińskim szpitalu.
Według najnowszych danych podanych przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Szczecinie (stan na godz. 17 w czwartek) w województwie zachodniopomorskim kwarantannie poddanych jest 258 osób w tym pięć jest izolowanych w warunkach domowych. To wzrost w ciągu doby o 26 osób.
Sanepid nie udziela informacji, o jakie osoby chodzi i gdzie odbywa się kwarantanna. Wiadomo, że w tej liczbie jest 198 uczniów plus opiekunowie w internacie w Policach.
Z kolei liczba osób poddanych nadzorowi epidemiologicznemu wzrosła w ciągu doby z 217 do 295.
W naszym województwie nie wykryto dotychczas ani jednego przypadku zakażenia koronawirusem. Zagrożenie jednak jest, a jego skutki są coraz bardziej odczuwalne przez mieszkańców. Jedyny dotychczas przypadek koronawirusa w Polsce został potwierdzony u mieszkańca województwa lubuskiego. Pacjent jest hospitalizowany w szpitalu w Zielonej Górze. Kilka dni wcześniej wrócił z Niemiec.
Coraz więcej szpitali wprowadza zakazy lub ograniczenia odwiedzin. Od soboty całkowity zakaz odwiedzin (do odwołania) obowiązuje w szpitalach przy ul. Arkońskiej i w Zdunowie. W poniedziałek taki sam zakaz wprowadziła dyrekcja Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii przy ul. Strzałowskiej. W szpitalach przy ul. Unii Lubelskiej, na Pomorzanach i w Policach do chorych można przyjść tylko w godz. 15-17 i (na niektóre oddziały) tylko pojedynczo. W regionie całkowity zakaz odwiedzin wprowadził szpital w Gryficach, a dzisiaj (czwartek) także szpital wojewódzki przy ul. Chałubińskiego w Koszalinie.
Z powodu zagrożenia koronawirusem tydzień temu w piątek wojewoda zachodniopomorski postawił dwa szpitale w stan podwyższonej gotowości (podobnie zrobili inni wojewodowie po spotkaniu z premierem) – w Szczecinie przy ul. Arkońskiej i w Koszalinie przy ul. Chałubińskiego.
W środę w obu tych placówkach odbyły się ćwiczenia. Przy ul. Arkońskiej w pół godziny szczecińscy strażacy postawili dwa duże namioty, które mogą pełnić rolę polowej izby przyjęć. To ćwiczenia na wypadek, gdyby np. w Goleniowie wylądował samolot pełen pasażerów podejrzanych o zakażenie koronawirusem.
– Z pojedynczymi przypadkami osób, które mogą mieć koronawirusa, doskonale sobie radzimy – tłumaczył Paweł Rodzoś, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim. – Przygotowujemy się jednak do sytuacji, w której będziemy mieli do czynienia z masowym zakażeniem.
Z najpoważniejszą sytuacją musiał się dotychczas zmierzyć (i nadal się mierzy) powiat policki. W poniedziałek późnym wieczorem Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny zarządził kwarantannę internatu. U dwóch uczennic Zespołu Szkół im. Ignacego Łukasiewicza pojawiły się objawy typowe m.in. dla koronawirusa – wysoka gorączka, kaszel, trudności w oddychaniu. Ponieważ obie niedawno wróciły z regionów Włoch opanowanych przez ogniska choroby, zostały przyjęte na oddział zakaźny szczecińskiego szpitala przy ul. Arkońskiej.
Kwarantanną objęto 164 uczniów w internacie przy ul. Siedleckiej i 34 uczniów w internacie przy ul. Kresowej. Plus kilkoro opiekunów z psychologami. Nikt nie może wyjść z budynków. Lekcje odwołano, szkoła została zamknięta i zdezynfekowana. Przy wejściach na teren internatu stanęli ochroniarze, w okolicy pojawiły się patrole policji.
Wszyscy w starostwie z niepokojem czekali na wynik badań pobranych próbek. Co jeśli będą pozytywne?
– Nawet trudno to sobie wyobrazić – nie krył obaw podczas wtorkowej konferencji prasowej Andrzej Bednarek, starosta policki.
Na szczęście już w środę rano okazało się, że testy dały wynik negatywny. Teoretycznie zatem kwarantanna mogłaby się zakończyć, ale służby sanitarne w Policach nakazały utrzymać ją do niedzieli, 8 marca. Dlaczego? Jedna z przebywających na obserwacji w szpitalu nastolatek wróciła z Włoch 23 lutego. Okres inkubacji koronawirusa to dwa tygodnie, więc służby sanitarne chcą mieć całkowitą pewność. Uczniowie cały czas mają zapewnioną opiekę, działa kuchnia.
Starostwo powiatowe w Policach zapowiada, że – o ile nie zajdą nowe okoliczności – lekcje w szkole zostaną wznowione w poniedziałek, 9 marca.
To niejedyna szkoła, która w ostatnich dniach przerwała lekcje. W niedzielę zamknięta została Szkoła Podstawowa nr 6 w Kołobrzegu. Powód ten sam – u 10-letniej uczennicy podejrzewano koronawirusa. Obawy się nie potwierdziły. Wczoraj szkoła została ponownie otwarta, a wcześniej zdezynfekowana.
Z kolei w Szczecinku na dwie godziny został zamknięty w czwartek budynek Zespołu Szkół nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej wraz z internatem. Z dolegliwościami do pielęgniarki zgłosiło się dwoje uczniów. Po konsultacji z lekarzem, służbami sanitarnymi, starostwem Powiatowy Inspektor Sanitarny uznał, że zagrożenia nie ma i zdecydował o ponownym otwarciu budynków.
Zaostrzone środki ostrożności obowiązują natomiast we wszystkich szkołach i przedszkolach w Szczecinie. Dzieci z podwyższoną temperaturą lub przeziębione odsyłane są do domów. Po posiedzeniu Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Szczecinie dyrektorom placówek zalecono też, aby ograniczyli organizowanie imprez kulturalnych i sportowych.
Tymczasem mieszkańcy zaczynają robić zapasy trwałych produktów żywnościowych. Ze sklepowych półek znikają makarony, kasze, ryż, cukier, a także dżemy, woda niegazowana. Nie jest to masowy szturm na sklepy, ale braki są widoczne, zwłaszcza wśród produktów o niższych cenach.
Popyt na niektóre produkty podbijają zresztą same sieci, np. Biedronki w sobotę oferowały promocyjną cenę na cukier (1,79 zł za kg), jeśli ktoś brał pięć kilogramów. Makarony wybranych producentów były tańsze przy zakupie dwóch opakowań. Przy zakupie trzech kostek masła cena jednej wynosiła 3,30 zł.
Oczywiście ze świecą szukać rękawiczek jednorazowych, maseczek i płynów dezynfekujących, a ceny tych towarów szybują w górę. To zaczyna uderzać także w drobnych przedsiębiorców, np. kosmetyczki czy fryzjerów. Jedna z fryzjerek opowiadała naszej czytelniczce, że za litr zwykłego płynu dezynfekującego, który dotychczas kosztował 13,50 zł, teraz musiała zapłacić 80 zł.
O tym, że koronawirus zaczyna uderzać w zachodniopomorskie firmy, doniosła ostatnio także Północna Izba Gospodarcza. Najczęściej chodzi o firmy produkcyjne, które działają na komponentach z Chin. – Mamy do czynienia z ograniczeniami w dostawach i nierównomiernymi dostawami. Dotarły do nas informacje o problemach w sklepach elektronicznych, gdzie brakuje np. telefonów komórkowych – mówi dr Piotr Wolny, dyrektor PIG. A to dopiero początek. Dr Wolny uważa, że problemy gospodarcze wywołane koronawirusem mogą być jeszcze większe.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze