Dni Morza 1972 r. - 250 artystów, biuro polityczne, tysiące szczecinian i strzał z zabytkowej armaty. Wielka zabawa zamieniła się w koszmar
Wraz z epidemią nakręcała się spirala strachu. Lekarze losowali, który z nich będzie pełnił dyżur na oddziale zakaźnym, pielęgniarki zwalniały się z pracy, a do opieki nad chorymi wysyłano wychowanice domu dziecka. Najdrobniejsze zwichnięcie ręki...
Lubińska szukała poparcia w Radiu Maryja i kościołach, Piechota na czas kampanii porzucił partyjny szyld, a Krzystek walczył, by jego nazwisko stało się rozpoznawalne.
Tadziu to symbol sukcesu. Przed laty przyszedł w japonkach na szczecińskie targowisko Turzyn. Dziś wyjeżdża stąd mercedesem. Gdy jeszcze chodził w japonkach, podszedł do stoiska z damską bielizną i przedstawił się. Stąd wiadomo, że nazywa się Tand...
Reprezentacja Polski mieszkała w Domu Marynarza. - Dobrze pamiętam. Utkwił mi w pamięci z powodu pięknych kobiet, które się w nim kręciły. Nie wiem, czy to były żony marynarzy. W każdym razie niektóre z nich dostały od nas bilety na mecz - uśmiecha...
Na zrobienie wielkiej sprawy gospodarczej było zielone światło. Na ławie oskarżonych zasiedli pszczelarze, cukiernicy i wytwórcy lodów.
Ostatni skazany na karę śmierci w Szczecinie przed egzekucją wypił szklankę wina i stwierdził, że jest gotów. Ale do końca nie powiedział, czym obraziła go ofiara
W dwa miesiące po uroczystym otwarciu Borne-Sulinowo ma 50 stałych mieszkańców. Dochodzą tu już autobusy PKS, czynny jest jeden sklep i bar "Pod Orłem". Wkrótce zacznie przyjmować dentysta.
Dwaj szczecińscy współpracownicy "Gazety Wyborczej" próbowali zapisać się do kilku partii politycznych. Nie ukrywali, że mają po 17 lat i czekają na propozycję
Człowiek podejrzany o zlecenie 10 zabójstw mówi o sobie "Boski Wiatr". Płatni zabójcy jadą na robotę tramwajem i dostają za nią 5 tys. zł. Jest też psychopatyczny gangster, który w więzieniu przyjmuje na audiencjach swoich podwładnych. I mistrz...
- Był późny wieczór. Pod dom zajechała karetka z sanitariuszem - opowiada prof. Teresa Baranowska-George. - Usłyszałam, że mam natychmiast jechać do szpitala, bo dyżurna pani doktor nie daje już sobie rady.
Tam, gdzie przed wojną Charlotte Riener uczyła muzyki, a po wojnie Piotr Zarzeński tępił pluskwy, będą apartamenty dla biznesmenów, biura i supermarket.
Dziewczynki zaczęły odmawiać "Pod Twoją obronę", potem śpiewały "Serdeczna Matko". I jeszcze krzyk "Mamo, ratuj!". Straszne, makabryczne, tak przejmujące - wspomina Zofia Jackowska, ocalała z tragedii na jeziorze Gardno harcerka .
Sprzedawcy narkotyków i palacze trawki od dwóch miesięcy niszczą boiska i drogi w kilku miejscowościach województwa szczecińskiego. Szukają pozostałości z 14 ton haszyszu spalonego w Zakładach Chemicznych "Wiskord" w Żydowcach.
Wszyscy teraz żałują, że sprawa wyszła na jaw. Dziewczyny, bo na lekcjach słyszą "cicho, ku...y z pierwszej ławki", a chłopcy, bo może wylecą ze szkoły za picie na szkolnym biwaku
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.