Czy fastfoodowym przebojem tegorocznych wakacji nad polskim morzem będą smażone w całości szprotki z Bałtyku? Podobną przekąskę znamy od dekad z kurortów południowej Europy. Tego lata na podobne danie natknąłem się w kilku letniskowych miejscowościach na Pomorzu Zachodnim.
Katastrofa ekologiczna na Odrze dotyczy słodkowodnych ryb, jak np. sandacz, sum czy płotka. Ale letnicy wypoczywający nad Bałtykiem pytają, czy to, co jedzą, jest bezpieczne. W punktach sprzedaży w całym województwie prowadzone są kontrole.
Jakie ryby najczęściej zamawiają tego lata turyści na polskim Wybrzeżu? Królują argentyński miętus królewski "z nocnego połowu", czarniak udający dorsza i nielegalny rosyjski sandacz. - W tych ciężkich czasach każdy tu radzi sobie jak może - mówi właściciel restauracji z Dziwnowa.
Ceny w nadmorskich smażalniach podawane są najczęściej za 100 gramów smażonej ryby. To mylące, bo porcja ma zwykle minimum 300 gramów. Warto o tym pamiętać, zamawiając dania.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.