To inicjatywa Strajku Kobiet Szczecin. Zawiadomienie złożone w prokuraturze przeciwko Andrzejowi Dziędze mówi o możliwym poplecznictwie i karalnym niezawiadomieniu o przestępstwie. Chodzi o sprawę księdza Andrzeja Dymera.
Szczecińska prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego doprowadzenia do śmierci księdza Andrzeja Dymera. Tymczasem coraz więcej osób wzywa abpa Andrzeja Dzięgę do ustąpienia z urzędu.
Szczeciński poseł w sobotę wystosował w tej sprawie oficjalne oświadczenie. Czy to początek akcji ostracyzmu wobec arcybiskupa, który krył księdza Andrzeja Dymera?
W taki sposób zmarłego przed kilkoma dniami księdza Andrzeja Dymera, oskarżanego o wykorzystywanie seksualne chłopców, żegna w nekrologu dyrektor państwowej agencji, przed laty dobrze znany w Szczecinie.
"Nie czyniono nic, aby uratować dzieci oraz młodych kleryków i młodych księży, których on i podobni mu krzywdzili". Tak krycie sprawców przestępstw przez szczecińską kurię wypomina ofiara księdza pedofila.
Śledczy wyjaśniają, czy nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci. Ksiądz Andrzej Dymer zmarł 16 lutego, chorował na raka trzustki i białaczkę.
Wiele osób chciałoby, aby zmarły przed kilkoma dniami ks. Andrzej Dymer zabrał swoje winy i tajemnice do grobu. Nie można do tego dopuścić.
12 lutego, a więc cztery dni przed śmiercią ks. Andrzeja Dymera i trzy dni przed emisją w TVN 24 reportażu na temat krycia jego przestępstw seksualnych przez Kościół, gdański sąd archidiecezjalny wydał wyrok w jego sprawie. I natychmiast go utajnił.
Ksiądz Andrzej Dymer nie żyje. Ale sprawę trzeba prowadzić do końca. Czemu proces tak długo trwał? Kto blokował, tuszował, zamiatał pod dywan, przymykał oko? Dlaczego Dymer nadal piastował swoje funkcje? - pyta europosłanka Róża Thun.
Ks. Andrzej Dymer, od 25 lat oskarżany o wykorzystywanie seksualne chłopców i przez cały ten czas pozostający bezkarnym, zmarł w poniedziałek wieczorem w szpitalu w Szczecinie.
Ogólnopolski Strajk Kobiet Szczecin złoży zawiadomienie do prokuratury, o możliwości popełnienia przestępstwa przez abp. Andrzeja Dzięgę. Chodzi o sprawdzenie, czy metropolita tuszował pedofilskie czyny swojego podwładnego ks. Andrzeja Dymera.
Ks. Andrzej Dymer, od lat oskarżany o wykorzystywanie seksualne nieletnich chłopców, zmarł we wtorek w kierowanym przez siebie szpitalu w Szczecinie.
- Gdy zobaczyłem go wychodzącego z kościoła, zebrało mi się na wymioty. Tak jakbym się czymś zatruł. Kolejne razy były podobne. Zawsze reakcje fizjologiczne, paraliż, strach - mówi w reportażu pokazanym przez TVN24 mężczyzna wykorzystany seksualnie przed laty przez szczecińskiego księdza Andrzeja Dymera.
"Niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie księdza Andrzeja Dymera nie ma żadnego usprawiedliwienia" - oświadczył prymas Polski Wojciech Polak w poniedziałkowy wieczór, kiedy stacja TVN 24 emitowała swój reportaż na ten temat.
"Spójrzmy w oczy diabła i wykrzyczmy, że ich osądzimy, tu na ziemi!" - zachęcają organizatorzy wtorkowej demonstracji pod szczecińską kurią. To wszystko w związku ze sprawą księdza Andrzeja Dymera.
Ksiądz Andrzej D., któremu wielokrotnie stawiano zarzuty wykorzystywania seksualnego nieletnich chłopców, odwołany z funkcji szefa Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II.
"Przynajmniej części tych dotacji i darowizn nie byłoby, gdyby nie przychylność polityków Prawa i Sprawiedliwości" - twierdzi OKO.press w swoim śledczym materiale na temat ks. Andrzeja D. ze Szczecina.
Metropolita szczecińsko-kamieński arcybiskup Andrzej Dzięga ma zeznawać w procesie o molestowanie 12-letniego ministranta z parafii w Tarnobrzegu. Wykorzystania seksualnego miał się dopuścić były proboszcz tej parafii.
Do Nuncjatury Apostolskiej w Polsce miały wpłynąć co najmniej cztery zawiadomienia o zaniedbaniach abp. Andrzeja Dzięgi. Jedno z nich to wątek szczeciński i dotyczy księdza Andrzeja Dymera.
Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum umorzył w czwartek sprawę dziesięciu uczestników majowego protestu przeciwko ukrywaniu pedofilii w polskim Kościele. I nie pozostawił suchej nitki na wniosku policji.
Młodzi działacze napisali petycję do rady miasta w sprawie odebrania Janowi Pawłowi II tytułu honorowego obywatela Szczecina. Siedem osób straciło już ten tytuł, więc można to zrobić - przekonują.
Kto podejmie się wyjaśnienia wiernym korelacji pomiędzy pieniędzmi a przymykaniem oka na pedofilię wśród duchownych?
Chodzi m.in. o wyrok szczecińskiego sądu okręgowego w sprawie ks. Andrzeja Dymera. Z jego uzasadnienia wynika, że "sąd I instancji potraktował wybiórczo materiał dowodowy i uwzględnił jedynie te dowody, które były dla oskarżonego korzystne".
Marek L., kłamiąc, że jest chory na nowotwór, wyłudził 30 tys. zł od Katarzyny, ofiary pedofila z Towarzystwa Chrystusowego - uznał szczeciński sąd i nakazał mu oddanie pieniędzy i przeprosiny.
Już w 2008 r. kościelny trybunał skazał szczecińskiego księdza Andrzeja Dymera za molestowanie seksualne nieletnich wychowanków - ujawnia katolickie czasopismo "Więź". Czy to przełom w sprawie jednego z najbliższych współpracowników arcybiskupa Andrzeja Dzięgi?
Ksiądz Tadeusz U. zmarł pięć lat temu. Prominentni przedstawiciele zachodniopomorskiego Kościoła przez lata nie chcieli zajmować się skargami rodziców ministrantów na tego duchownego. A prokuratura o nich nawet nie wiedziała.
Koresponduję z jedną z ofiar - dziś dorosłym, wciąż głęboko wierzącym mężczyzną. Jego historia odbijania się od ściany kurii wskazuje na to, że "Licznik Dzięgi" nie zrobi wrażenia na osobie, której jest dedykowany.
Szczecińscy Zieloni uruchomili w środę "Licznik Dzięgi" liczący dni, które minęły od powołania zespołu mającego zbadać pedofilię w diecezji szczecińsko-kamieńskiej. Tych dni minęło już 503, a efektów pracy zespołu nikt nie zna.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski opublikował na swoim blogu świadectwo mieszkańca Szczecina, który przed laty miał być wykorzystany przez księdza z diecezji szczecińsko-kamieńskiej.
Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego ogłosił, że uruchamia studia podyplomowe ochrona małoletnich w Kościele katolickim.
Księże arcybiskupie, minęły już 384 dni. Żadnych pozytywnych efektów nie widać.
W ubiegłym roku szczecińska kuria ogłosiła dekret arcybiskupa Andrzeja Dzięgi powołujący zespół prawny do przeglądu spraw z zakresu nadużyć seksualnych wobec niepełnoletnich w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. - Wystosowałem pismo do archidiecezji z pytaniem, jakie prace wykonał w tym czasie zespół i czy w ogóle powstał - mówi Przemysław Słowik, radny Szczecina.
Organizatorki akcji Baby Shoes Remember w Szczecinie zachęcają mieszkańców do okazania wsparcia ofiarom księży pedofilów. - Zapalmy dziś wieczorem świeczki. Pod kościołami, w swoich oknach. Pokażmy, że nie można podchodzić do tego tematu wymijająco - mówi Bogna Czałczyńska, jedna z organizatorek akcji.
Jak teraz czują się ci, którzy ufali, że coś od nich na ich osiedlu zależy, ale przegrali? Na pewno są zawiedzeni i rozgoryczeni. Myślą, że nie warto było się wychylać, bo - jak się okazało - ich głos nic dla rządzących miastem nie znaczy. Społeczne starania zostały wdeptane w błoto na działce pod niechciany kościół.
Zgodnie z zarządzeniem papieża Franciszka oraz prymasa Polski najbliższy piątek we wszystkich kościołach będzie dniem modlitwy za ofiary księży pedofili. Ale szczecińska kuria rozesłała do parafii modlitwę, w której nie ma ani słowa o seksualnych nadużyciach duchownych.
Zawiadomienie o przestępstwie złożyli w prokuraturze przedstawiciele Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Nieoficjalnie wiadomo, że we Władysławowie, gdzie w 2002 r. trafił ze Szczecina ksiądz Stanisław były skargi na jego niemoralne zachowania.
Pomimo przenikliwego chłodu kilkadziesiąt osób stanęło w sobotnie południe na pl. Adamowicza w Szczecinie, żeby okazać solidarność z Kasią, przez długi czas gwałconą, więzioną i poniżaną ofiarą księdza pedofila Romana B.
Szczecinianie staną w sobotnie południe na pl. Adamowicza, żeby pokazać solidarność z Kasią. Kilka dni temu prawicowy publicysta ujawnił dane dziewczyny wykorzystywanej w dzieciństwie przez księdza Romana.
Książka "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją chroni" może wstrząsnąć szczecińskim Kościołem. Jej autorem jest katolik, syn watykanisty oraz brat ofiary księdza pedofila. Jednym z czarnych bohaterów tej publikacji - ustosunkowany szczeciński ksiądz, Andrzej Dymer.
W księgarniach pojawiła się właśnie książka "Hipokryzja: Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje" warszawskiego dziennikarza Radosława Grucy. Rzecz o księdzu Andrzeju Dymerze, któremu zarzucano wykorzystywanie seksualne wychowanków szczecińskiego Schroniska Brata Alberta.
Copyright © Agora SA