Populacja morświna w Morzu Bałtyckim jest "krytycznie zagrożona wyginięciem". Pozostało już tylko ok. 500 osobników. Morświny giną m.in. po przypadkowym złowieniu w sieci rybackie (wskutek tzw. przyłowu) co powoduje ich śmierć w wyniku uduszenia, oraz na skutek podwodnych hałasów czy zanieczyszczeń chemicznych.
Morze wyrzuciło na plażę szczątki morświna w stanie dalekiego rozkładu. To czwarty taki przypadek na polskim Wybrzeżu w ciągu dwóch tygodni i fatalna informacja, bo te ssaki są krytycznie zagrożone wyginięciem.
- Siatki rybaków są tak cienkie, że echolokacja morświnów nie jest w stanie ich wykryć - mówi Konrad Wrzecionkowski, lider Błękitnego Patrolu WWF w naszym regionie.
Jeszcze przed II wojną na małym odcinku polskiego wybrzeża łowiono kilkadziesiąt morświnów rocznie. Uznawano je za szkodniki, gdyż co jakiś czas rwały sieci rybackie i zjadały ryby. Dlatego za każdą złowioną sztukę można było dostać niezłe pieniądze.
Kiedyś było ich w Bałtyku mnóstwo. Jeszcze do lat 30. XX wieku morświny licznie mieszkały w naszym morzu, ale teraz uczeni szacują ich liczebność na ok. 500 osobników. Aby im pomóc, rozpoczynamy - razem z Fundacją WWF Polska - wyjątkową, świąteczną akcję
Widok był przerażający. Zwierzę miało szerokie rozcięcia na podbrzuszu i na grzbiecie, uciętą płetwę ogonową.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.