Jak wygląda sytuacja finansowa armatora i czy należące do niej statki przejęły banki? Kiedy pracownicy mogą spodziewać się poprawy sytuacji płacowej? Pytań do komisarza Pawła Brzezickiego oraz do ministra Marka Gróbarczyka nie brakowało. Odpowiedzi już tak.
Nieco ponad sześć milionów złotych ma kosztować modernizacja bulwarów nad Odrą. Tak wynika z zamówionej przez PŻM i jej zależną spółkę koncepcji, którą opracował zespół projektowy Krzysztofa Bizio.
Prelekcja dotycząca polityki historycznej prowadzonej na "morzach i oceanach" w okresie PRL poprzedzi pokaz filmu "M/S Powstaniec Warszawski". Ciekawe wydarzenie w "Przystanku Historia" IPN.
Mamy niejawny list intencyjny w sprawie budowy w Szczecinie promów. Podpisany w czerwcu w 2016 roku w Szczecinie, w obecności premier Beaty Szydło, był nagłośnionym przez propagandę PiS wydarzeniem. Nic z niego nie wynikło. Treść odbiega od tego, co wówczas oficjalnie mówiono.
Zarządca komisaryczny PŻM Paweł Brzezicki pozwolił sobie napisać w wewnętrznym biuletynie firmowym, co naprawdę myśli o kompetencjach ludzi decydujących obecnie o gospodarce morskiej i niekończącej się historii pt. budowa pełnomorskich promów dla polskich armatorów w Szczecinie.
Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i zarazem kandydat PiS do Sejmu, zapewnia, że jeszcze w tym roku rozpocznie się w Szczecinie budowa promu. Dowodem ma być zgoda na kupno "projektu technicznego". Tyle, że to za mało, by rozpocząć budowę.
Polska Żegluga Morska zareagowała na upublicznienie artykułu zarządcy komisarycznego, który nie pozostawił suchej nitki na polityce rządu w sprawie budowy promów na linię Świnoujście-Szwecja.
Sytuację nazywa "kuriozalną". "Instytucje" wybrane do budowy promu są zbyt słabe, ludzie w nich zatrudnieni nie mają odpowiedniej wiedzy, ale mają "wysokie mniemanie o sobie". Paweł Brzezicki - komisarz PŻM i szef funduszu będącego właścicielem szczecińskich stoczni - w szczery i bolesny dla polityków PiS sposób rozprawia się z propagandową akcją budowy promu w Szczecinie.
Dwa 229-metrowe masowce zacumowały obok siebie przy elewatorze "Ewa". Port przedstawił efektowne zdjęcia z powietrza, a jeden z portowych pilotów zamieścił film z wprowadzania jednego z kolosów do Świnoujścia.
Ma 229 metrów długości. Masowiec "Karpaty" Polskiej Żeglugi Morskiej zacumuje dziś wieczorem przy elewatorze "Ewa". Jednostka będzie doskonale widoczna z bulwarów przy Wałach Chrobrego.
Pamiętacie wolne w dniu 22 lipca? Dziś 75. rocznica wydarzenia, które było jednym z ważniejszych świąt PRL. Upamiętniono je m.in. słynnym ongiś statkiem "Manifest Lipcowy", który pływał w barwach Polskiej Żeglugi Morskiej. Jego portem macierzystym był Szczecin. To też ciekawa historia.
Odpowiedź Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej jest jednoznaczna. "Jest w pełni zasadne" to, żeby nabrzeża przy Wałach Chrobrego nie stały się w pełni własnością Szczecina.
We wtorek Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ogłosił, że ma nowego prezesa. Krzysztof Urbaś przeszedł do portu z PŻM. Czy taka droga awansu to przypadek?
- Ja osobiście i PŻM zapraszamy wszystkie żaglowce tego świata bezpłatnie na Wały Chrobrego. Pod jednym warunkiem: bez pośrednictwa szczecińskiego urzędu miejskiego i [wtedy, gdy] otrzymamy zgodę na prowadzenie działalności komercyjnej na nabrzeżu - stwierdził w Radiu Szczecin zarządca komisaryczny PŻM Paweł Brzezicki.
Wojna o nabrzeże Odry w rejonie Wałów Chrobrego to najgorsza rzecz, jaka wydarzyła się Szczecinowi od czasów prezydentury Mariana Jurczyka. Bo prawdopodobnie oznacza wieloletni paraliż w tym niezwykle ważnym dla miasta miejscu.
- To będzie jedno z pierwszych działań po wyborach, nabrzeże przy Wałach Chrobrego wróci do Szczecina - zapowiada poseł PO Norbert Obrycki. Na razie parlamentarzyści domagają się wyjaśnienia skandalu z zablokowaniem możliwości organizacji Dni Morza w tym miejscu.
Jak będzie wyglądać wyłączenie terenu należącego do spółki Polsteam Żegluga Szczecińska z obszaru Dni Morza? Nie będzie żadnych barierek. Po prostu impreza odbędzie się kilka metrów dalej, już na terenie miejskim.
Szczecińska gospodarka morska została odgłowiona. Żadna z pięciu najważniejszych państwowych firm z tej branży nie ma obecnie "normalnego" szefa.
Na Dni Morza żaglowce nie zacumują przy Wałach Chrobrego. Należąca do PŻM spółka nie wynajmie ich miastu. Obie strony wzajemnie zrzucają na siebie winę. Na dodatek PŻM ostrzega, że Dni Morza mają nie przeszkadzać interesom ich spółki na nabrzeżu.
Prezes i członek zarządu Stoczni Szczecińskiej poszukiwani. Co ciekawe, szefów nie mają obecnie wszystkie największe państwowe firmy ze szczecińskiej branży morskiej.
Każdy statek jest wielokrotnie wywoływany przez radio w obcych portach, nierzadko w sytuacjach gwałtownie zmieniającej się pogody czy zbliżania się do innej jednostki na kursie kolizyjnym. Zatem błędna wymowa [jego nazwy] może doprowadzić do katastrofy - napisał zarządca komisaryczny PŻM.
Państwowy Fundusz Rozwoju Spółek wystąpi z wnioskiem o odwołanie ze stanowiska dotychczasowego prezesa stoczni remontowej Gryfia w Szczecinie Artura T. To następstwo zarzutu wyrządzenia szkody majątkowej w poprzednim miejscu pracy, jaki prezesowi postawiła katowicka prokuratura.
- Sąd Okręgowy oddalił pozew w całości, a ustne uzasadnienie było miażdżące - triumfował po wyjściu z rozprawy Norbert Obrycki, poseł Platformy Obywatelskiej
Według prokuratury członkowie tej grupy - w sumie osiem osób - mieli w latach 2007-2014 dopuścić się "przestępstw menedżerskich na szkodę państwowego przedsiębiorstwa Polskiej Żeglugi Morskiej z siedzibą w Szczecinie i podmiotów od niej zależnych".
Poseł PO Norbert Obrycki porównał Pawła Brzezickiego, zarządcę komisarycznego PŻM do bohatera filmu "Wilk z Wall Street". Zarzucił mu "kuglowanie danymi i kreatywną księgowość". W środę przed warszawskim sądem okręgowym ma odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych.
Nowy prom hiszpańskiego operatora Balearia otrzymał nazwę "Maria Curie". Zwodowano go w listopadzie 2018 r. W nazwie jednostki nie ma polskiego członu "Skłodowska" w nazwisku noblistki.
Związkowcy z Morskiej Stoczni Remontowej "Gryfia" nie mają wątpliwości: firma nie ma ludzi i zaplecza technicznego, by udźwignąć budowę pełnomorskiego promu obiecywanego przez PiS. Apelują do polityków o porozumienie, bo stocznia jest w fatalnym stanie.
Sąd zdjął blokadę, która uniemożliwiała spółce z grupy PŻM dowolne dysponowanie nabrzeżami przy Wałach Chrobrego. To oznacza, że Szczecin stracił przewagę w walce z armatorem o to miejsce.
To, że nasi państwowi armatorzy promowi nie zdążą przed konkurencją ani zamówić, ani wybudować swoich promów, wiadomo już od 2016 r. Kto poniesie odpowiedzialność za to, że ktoś polskim armatorom kazał czekać na polskie promy, których nikt nie buduje?
Sprawa budowy nowych promów morskich dla polskich armatorów zaczyna się tak naprawdę od nowa - takie są wnioski z poniedziałkowej konferencji z udziałem ministra Marka Gróbarczyka.
To wstyd, żeby armator tak szanowany jak Polska Żegluga Morska - przy okazji sukcesu, jakim niewątpliwie jest odebranie dwóch nowych statków - zniżał się na swojej stronie internetowej do prymitywnej propagandy tylko po to, by gloryfikować swojego zarządcę komisarycznego.
Nadodrzańskie bulwary w najbardziej reprezentacyjnej części Szczecina wyglądają jak z epoki PRL, bo szef państwowej firmy wychodzi z założenia, że jeśli trafią w ręce miasta, to nie będzie to już kawałek Polski.
Porozumienie jest możliwe, ale dopiero po wyborach samorządowych. Dopiero wtedy ma dojść do rozmów między dwiema stronami sporu o reprezentacyjne nabrzeża
Zorganizowanie przez Bezpartyjnych konferencji prasowej na bulwarze Chrobrego prezes spółki Polsteam Żegluga Szczecińska Maciej Furmański określił we wtorek w Radiu Szczecin "naruszeniem prywatnej własności".
W pierwszy rejs do Świnoujścia wypłynął w niedzielę stateczek Odra Queen. To kolejna, po wodolocie, możliwość dotarcia nad morze drogą wodną. Mało kto o tym jednak wiedział, a ceny były promocyjne.
740 mln zł na minusie w 2016 roku, a za rok 2017 już zysk na poziomie 117 mln zł. Takie wyniki przedstawiła we wtorek Grupa PŻM. To dane po audycie. - Przestrzegam więc przed sugestiami, że są niewiarygodne - mówi Paweł Brzezicki, zarządca komisaryczny Grupy PŻM.
Do sprzedaży były "dwie działki o powierzchni 0,0744 ha i 0,8588 ha oraz budynek o powierzchni użytkowej 7462 m kw.". Cena wywoławcza wynosiła 16 mln zł. Zwycięzca ustnego przetargu zalicytował o 10 tys. zł więcej i wygrał.
Matką chrzestną zbudowanego w Chinach masowca "Tczew" miała być znana dyrygentka z tego miasta. Ale przyszła "dobra zmiana" i komisarz PŻM ogłosił, że honory należą się jednak nie dyrygentce, tylko "zasłużonej dla gospodarki morskiej" posłance PiS z Trójmiasta.
Chodziło mu o aferę w PŻM. To przedsiębiorstwo państwowe przez lata "było bastionem PiS" i opierało się komercjalizacji, którą proponowała Platforma Obywatelska.
Ponad 150 tys. dolarów mieli wydać na biżuterię, cygara i obiady, korzystając ze służbowych kart kredytowych, dwaj pracownicy należącej do PŻM spółki. Wydatki kwestionuje zarządca komisaryczny przedsiębiorstwa Paweł Brzezicki.
Copyright © Agora SA