Aktorzy bawią się rolami, reżyser teatrem, publiczność spektaklem. Na "Pensjonat pana Bielańskiego" będzie się chodziło do Teatru Polskiego, bo pozwala oderwać się od codzienności w przyjemny sposób.
Historia zaczyna się w samo południe w Krakowie zaznaczonym w scenografii przez tło z wielkiej pocztówki z sukiennicami na rynku. To zapowiada stylową komedię retro z aurą epoki. Bo też cała frajda z tego przedstawienia oparta jest na zabawie.
Najpierw musiał ją mieć Carl Laufs z Wilhelmem Jackoby z Towarzystwa Karnawałowego w Moguncji, wymyślając pod koniec XIX wieku oryginał. Sztukę przetłumaczyli i zgrabnie spolszczyli na scenę Teatru Polskiego w Szczecinie reżyser Marek Gierszał i Herbert Kaluza.
Wszystkie komentarze