Więcej
    Komentarze
    Smutna historia. Szczególnie ta z rzeźbą Barlacha. Może my faktycznie w dużej części jesteśmy barbarzyńcami, którzy nie mają do niczego szacunku? Sedina jednak musi wrócić. Nie tylko dlatego, że to symbol Szczecina. Dlatego, że to symbol gospodarki Szczecina. Ufundowali ją kupcy a idea jaką reprezentuje to właśnie gospodarka jaka ukształtowała to miasto - morskość i handel, praca i wyzwanie. To są wartości ponad narodowością mieszkańców miasta. Obecna gospodarka Szczecina nie ma odniesienia do niczego i żadnych symboli. Nie ma korzeni, a to właśnie może być taki korzeń. Ta rzeźba przypominać będzie, że biorą udział w trwającym tysiąc lat procesie budowania Szczecina jako unikalnego miasta a nie własności tego czy tamtego narodu. I to jest tysiąc razy silniejsze i ważniejsze niż jakieś antyniemieckie fobie kilku histeryków.
    @zed.1 Najciekawsze jest to, że zazwyczaj najgorsze fobie mają ci, którzy nie doświadczyli piekła okupacji
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @zed.1 Tylko co spowodowało rozkwit Szczecina ? Pomnik Sediny ? No nie żartuj ! Pomnik był skutkiem, a nie przyczyną ! Dzisiejszy kupcy nawet nie myślą, aby się do tego dołożyć - i słusznie ! Nie bez przyczyny Niemcy, Anglicy, USA to bogate kraje. Reformacja, reformacja i "protestancka etyka pracy" to było skutkiem rozwoju Szczecina. Budowanie pomnika jakiejś pogańskiej bogini to odrzucenie czegoś co spowodowało, że Szczecin był kiedyś bogatym miastem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    Coraz częściej razi mnie magiczne lub życzeniowe myślenie o symbolicznej przestrzeni miasta. Przekonanie, że pomniki kreują świadomość lub tożsamość mieszkańców, Moim zdaniem, są co najwyżej WYRAZEM ICH świadomości lub historycznej pamięci. W dodatku często kalekiej, bo selektywnej. Dobrym przykładem jest tu pomnik Sediny i imperatyw: "Sedina musi wrócić". Pomnik został niszczony przez Niemców w czasie wojny. Stojąca tuż za nim synagoga została spalona również przez Niemców w 1938 roku, a jej resztki rozebrano w roku 1940. W ówczesnej przestrzeni i historii miasta stanowią nierozerwalną całość, czego przykładem jest niejedna stara fotografia z Seediną i synagogą w jednym kadrze. Jednak poświęconą jej mosiężną tablicę, ufundowaną przez Niemców w roku 1999 ukradli w 2005 roku polscy złomiarze, nie niemieccy naziści. Razi mnie, że tego związku (również symbolicznego) nie dostrzegają dzisiejsi entuzjaści rekonstrukcji pomnika. Wisząca na ceglanym murku koło Książnicy dzisiejsza plastikowa tablica jest kopią drugiej, również skradzionej w polskim Szczecinie, a ufundowanej nie przez szczecinian, tylko grupę Polaków, Niemców i Amerykanów, przejezdnych gości miasta. Zrekonstruowana została - z poczucia wstydu - przez wczesnego dyrektora Książnicy. O tej "niemieckiej" zapomniano, choć przecież dziennikarze od czasu do czasu przypominają raczej żenujący dla szczecińskiej społeczności powód jej dzisiejszej nieobecności. Nieustanna obecność w publicznej debacie wątku rekonstrukcji Sediny i kompletna nieobecność wątku synagogi i pamięci o niej - jest właśnie - moim zdaniem - dobrym przykładem tej selektywnej historycznej pamięci. Niektórzy szczecinianie chętnie przypominają dumę niemieckiego Stettina, ale już skwapliwie pomijają niektóre rozdziały jego hańby. Z powodu szczególnej bliskości obu tych wątków (i optycznej, i historycznej) akurat u wylotu ulicy Dworcowej (Grüne Schanze) - ta wybiórczość jest - moim zdaniem - i znamienna, i rażąca (przynajmniej dla mnie).
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @kletos Ulegasz temu samemu co antysedinowcy - zaopatrzeniu w krótki okres czasu. Rozwój, gospodarka, biznes tego miasta to ponad tysiąc lat działań wszystkich ludzi. Przestańcie w końcu ludzie patrzeć na miasto jakby się wzięło w 45, ale też przestańcie patrzeć jakby to było miasto istniejące w czasach Niemca. To nie narodowość stanowi o Szczecinie a jego napęd - przedsiębiorczość i morskość.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @slla Nic nie szkodzi na przeszkodzie by ci, którym na tym zależy zaczęli o to starania. Sedina była tworem grupy mieszkańców i teraz też walczy o nią grupa mieszkańców. Podobnie z synagogą, jeśli znajdą się ludzie chcący zaangażować w to to niech działają. To nie jest kwestia jakiejś wybiórczości tylko zabierania głosu i działania. Tylko proszę pamiętać, że Sedina nie odnosi się do niemieckości Szczecina a do Szczecina. Symbolizuje Szczecin. Stąd znajduje miejsce w sercach większej liczby ludzi niż synagoga, bo tak dużej grupy wyznawców już tutaj nie ma a miasto powinno być religijnie neutralne i pasywne, niezależnie od historii.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @zed.1 Zgadzam się, że "antyteutońska" histeria wokół Sediny ma tyle samo sensu, co histeria wokół tablicy poświęconej zniszczonej synagodze, że jakoby napis na niej zamieszczony "może sugerować, że synagogę spalili Polacy", bo słowo "naziści wcale nie muszą oznaczać nazistów niemieckich" :))))))) [dopiero teraz odkryłem w internecie tę starą burzę w szklance wody]. Zgadzam się też, że neo-Sedina (jeśli powstanie) w tym samym stopniu będzie niemiecka, co niemiecka jest dzisiejsza odbudowywana stopniowo neo-starówka nad Odrą :))))) .Pogląd, że "zazwyczaj najgorsze fobie mają ci, którzy nie doświadczyli piekła okupacji" ma już jednak dwie strony medalu. Antyniemiecka obsesja, doszukująca się wszędzie dowodów i przykładów domniemanej "tendencji do regermanizacji miasta" w wymiarze symbolicznym, to rzeczywiście przypadek równie chorobowy, co komiczny. Jednak piekło wojny i okupacji tkwi w pamięci wielu polskich rodzin i przechodzi z pokolenia na pokolenie. Akurat Polacy powinni - jak sądzę - rozumieć i uszanować tę (nad?)wrażliwość również w wymiarze symbolicznym i sens jej ponadpokoleniowej ciągłości. Zgadzam się, że to często irracjonalna fobia (lub co gorsza socjotechniczna manipulacja) wobec wszystkiego, co niemieckie i zgadzam się też z opinią, że akurat ci, którzy to piekło przeżyli osobiście, często inne wyciągają wnioski ze swoich przeżyć i nierzadko mają najmniej zrozumienia dla patologii dziedziczenia nienawiści i jej negatywnych uogólnień odnoszących się do niemieckości jako takiej. Tyle, że - spoglądając już historycznie, nie emocjonalnie - nie wszystko da się tak po prostu wyciąć z kontekstu szowinizmu czy to wilhelmińsko-volkistowskiego (rosnącego lawinowo przed I wojną światową), czy wprost nazistowskiego tylko dlatego, że akurat nam się to dziś inaczej kojarzy. Choćby dlatego, że te konteksty często były niegdyś nierozdzielne od wydarzeń, biografii, czy aktów strzelistych ideologicznie pozornie neutralnych. Przykład: Czy to, że lodołamacz "Stettin" zwodowany został pod flagą nazistowską dowodzi, że był to statek nazistowski? Z pewnością nie! Jedna z ustaw norymberskich w 1935 roku (Ustawa o barwach i fladze Rzeszy) upaństwowiła flagę NSDAP. No, ale "Stettin" został zwodowany w 1933 roku i czasami warto zadać sobie pytanie o motywacje nie tylko ówczesnych nazistowskich władz miasta i prowincji, ale również inwestorów lodołamacza z ówczesnej IHK oraz budowniczych: musieli mieć te hakenkreuze czy... chcieli? (biorąc pod uwagę wyniki czterokrotnych wyborów w 1932 r w Stettinie i bardzo wysokie notowania NSDAP)? Nie mam nic przeciwko Sedinie i zgadzam się z filozofią, że każdy powinien sam zabiegać o to, co mu bliższe. Ale to, co mówi dr Maciej Słomiński ma dużo sensu: Czy to musi być rekonstrukcja? Jeśli ma to być ponad- lub pozanarodowy symbol miasta, to czy musi być kopią tego, co było? Widziałem (na zdjęciach) laserową rekonstrukcję Sediny. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czy tego typu projekt, przy dzisiejszych możliwościach technicznych, nie mógłby być właśnie taką klamrą spajającą tysiąclecie? (chodzi mi o sposób myślenia, nie o dosłowną powtórkę tego laserowego show).
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @slla Dwóch członków mojej rodziny zostało zamordowanych w obozach. Ale czy to oznacza, że mam powielać schematy myślowe ludzi, którzy zgotowali to piekło? Nie. Zresztą Szczecin rozwijał się na przełomie XIX-go i XX-go wieku, a w latach trzydziestych panowała tu taka bieda, że nawet nie stać było na nazistowskie ujednolicanie miasta. Poza tym, bawią mnie ludzie, którzy nie odróżniają okresu wilhelmińskiego od hitlerowskiego. Nacjonalizm prawicowy jednak mocno różni się od socjalistycznego.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @vonmak Polecam: George L.Mosse: Kryzys ideologii niemieckiej. Warszawa 1972. A także historię tzw. frontu harzburskiego. Będzie jeszcze zabawniej ;-)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @slla A także niejedną książkę z listy Poznańskiej Biblioteki Niemieckiej. To 40 tytułów, więc jest z czego wybierać.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @slla Nie zaszkodziłoby też zajrzeć do: Herfried M
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @slla ... Herfried Münkler: Mity Niemców. Warszawa 2013
    już oceniałe(a)ś
    1
    0